15 listopada 2014

Rozdział osiemnasty

Kiedy po kolejnym koncercie wróciliśmy do hotelu, postanowiliśmy trochę się zabawić. Harry przyniósł skądś alkohol, Niall załatwił przekąski a Liam postanowił wymyślić plan zabawy na ten wieczór. Było naprawdę śmiesznie dopóki nie wymyślono standardowej gry na taką imprezę - a mianowicie butelkę. Na szczęście nie byli tak napici żeby
wymyślić rozbieranie. To byłoby bardzo dziwne zważając na to że byłam jedyną dziewczyną w tym gronie.
- Wybierasz zadanie czy pytanie? - zapytał Harry kiedy czubek jego butelki wskazał mnie.
- Może na początek pytanie - odpowiedziałam zaciągając się papierosem równo z Zaynem.
- Myślisz że byłabyś w stanie naprawdę pokochać któregoś z nas? - nie zastanawiał się nad pytaniem, to było widać i słychać.
- Myślę że tak - odpowiedziałam po chwili zastanowienia. Kiedy zakręciłam butelką wypadło na Liama.
- Zaśpiewaj coś specjalnie dla Nialla - powiedziałam słodko się uśmiechając.

I tak minęła nam większa cześć wieczoru. Kiedy przyszła kolej na Zayna by kręcił butelką chyba nikt nie spodziewał się że wymyśli takie zadanie.
- Pocałuj mnie - powiedział cicho.
Czy naprawdę nie można było się tego spodziewać? Spojrzałam na niego i dłuższą chwilę zastanawiałam się co zrobić. Ale chyba nie miałam wyboru a poza tym... Wszyscy byliśmy pijani, pewnie następnego dnia zapomnielibyśmy o wszystkim więc bez wahania zbliżyłam się do Malika i pocałowałam go w usta. Reszta chłopaków zaczęła gwizdać i klaskać w dłonie. Odsunęłam się od Zayna. Mimo wszystko czułam się źle z tym co właśnie zrobiłam.

Zabawę zakończyliśmy kiedy wszyscy byli już naprawdę zmęczeni. Każdy udał się do swoich pokoi, Zayn poszedł pod prysznic a ja wzięłam się za sprzątanie pokoju. Usiadłam na łóżku, oparłam się o ścianę i położyłam ręce na brzuchu. Krótką chwilę patrzyłam przed siebie aż w końcu zamknęłam oczy i sama nie wiedziałam kiedy zasnęłam.
Obudziło mnie ciche chrapanie Zayna. Rozejrzałam się pokoju i westchnęłam głośno. Malik poruszył się nieznacznie, a ja wstałam z łóżka i zbierając jakieś rzeczy z czyjejś walizki udałam się do łazienki. Wykąpałam się, ubrałam i po paru minutach byłam gotowa do dalszego snu. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku, dopiero po chwili zorientowałam się że Zayn nie spał. Przysunął się bliżej mnie i podpierając się na łokciu jedną ręką objął mój brzuch. Jego dłoń była ciepła, od razu dostałam gęsiej skórki, choć wcale nie było mi ani trochę zimno.
- Dlaczego nie śpisz? - głos miał zachrypnięty i zaspany. Westchnęłam cicho.
- Obudziłeś mnie - powiedziałam krótko - Poszłam wziąć prysznic - dodałam i odchyliłam się tak, że głowę trzymałam na jego brzuchu.
Alkohol jeszcze szumiał mi w głowie, nie bardzo wiedziałam co może się stać, co się działo. Po prostu nie byłam w stanie myśleć logicznie. Poczułam jak chłopak odetchnął głęboko. Wplótł palce w moje włosy i delikatnie się nimi bawił, oddychał powoli, normalnie. Był spokojny i nad wyraz czuły. Od razu zachciało mi się spać. Już miałam zamknięte oczy i powoli odpływałam kiedy znów usłyszałam jego spokojny ale zachrypnięty głos.
- Wiesz... - zaczął - Tak naprawdę traciłem już nadzieję że jeszcze kiedykolwiek się spotkamy. A jeśli już myślałem że może jednak było coś... Coś co kazało mi o tobie zapomnieć. Sam nie wiem coto było. Malvina? Chłopaki? Nie wiem. Ale teraz... - odchrząknął - Tak się cieszę że znów cię mam przy sobie, Nads. Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedział cicho.
Ja nie odezwałam się ani słowem. Już mi to mówił, powtarzał chyba dwanaście razy. Pamiętałam na pamięć każde jego słowo odnośnie mojej obecności w jego życiu. I cóż więcej mogłam powiedzieć?
Jego dłoń bez przerwy powoli bawiła się moimi włosami i znów zamknęłam oczy, chciałam zasnąć, ale Zayn podniósł się do pozycji siedzącej co jednocześnie mnie zmusiło do siedzenia. Cicho mruknęłam niezadowolona ale po chwili położyłam głowę na swojej poduszce i zamknęłam oczy. Zayn również się położył i mocno mnie do siebie przytulił. Po krótkiej chwili zasnęliśmy oboje.
Parę godzin później obudziły mnie lekkie łaskotki w brzuch. Otworzyłam oczy i odwróciłam głowę w stronę Zayna który już nie spał. Uśmiechał się teraz do mnie i patrzył mi w oczy.
- Długo nie śpisz? - zapytałam przeciągając się.
- I tak zbyt krótko. Nie mogłem się na ciebie napatrzeć - odpowiedział z uśmiechem. Odepchnęłam go dla zabawy i zaśmiałam się.
- Przestań, to wcale nie jest przyjemne kiedy tak mówisz - odparłam a kiedy położyłam się wygodniej na plecach Zayn podparł się na jednym łokciu a jego głowa zawisła nade mną. Patrzył mi prosto w oczy uśmiechając się delikatnie.
- O co chodzi, Zaynie? - zapytałam cicho.
- Zastanawiałem się czy jeszcze kiedyś tak mnie nazwiesz - zaśmiał się cicho i poprawił moje włosy które spadały mi na oczy.
Nic nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się lekko. Sama nie wiedziałam co robię i jak powinnam się zachować. Po chwili jednak zrozumiałam że to przecież mój Zayn. Przy nim nie muszę nikogo udawać tylko być sobą. Po prostu. Chłopak po dlugiej chwili patrzenia mi w oczy przysunął swoją twarz do mojej i nie spuszczając wzroku z moich oczu pocałował mnie lekko. Byłam świadoma tego że nie powinnam tego robić ale coś we mnie nie pozwoliło mi przestać. Po prostu oddawałam pocałunki. Z każdą sekundą podobało mi się to coraz bardziej. Po paru długich minutach poczułam jak dłoń Zayna wsuwa się pod moją koszulkę dało mi do myślenia to co właśnie robiliśmy. Oderwałam swoje usta od jego i złapałam za dłoń chłopaka odsuwając ją od siebie.
- Przepraszam - powiedział cicho, oblizał usta i przygryzł wargę. Patrzył mi w oczy i wiedziałam że nie robił tego specjalnie. Po prostu... Chciał. Po jego oczach widać było że pragnął tego, ale musiał się liczyć z tym że na coś takiego ja muszę wyrazić zgodę.
- Nie rób tego nigdy więcej... - poprosiłam i usiadłam na łóżku. Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju.
- Mam cię nie całować czy nie dotykać?
- I jedno i drugie - odparłam cicho i wstałam.
Kiedy szłam do łazienki usłyszałam ciche westchnięcie chłopaka. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i zamknęłam się w pomieszczeniu.

* Perspektywa Zayna*

Nie miałem pojęcia co się ze mną działo, dlaczego to zrobiłem ani jaki miałem w tym cel. Wieczorny alkohol jeszcze szumiał mi w głowie ale bylem w pełni świadomy tego co robiłem. Usiadłem i przetarłem twarz dłońmi. Nadia brała prysznic kiedy zadzwonił jej telefon. Dzwonił dość długo a dziewczyna nie wychodziła z łazienki wiec postanowiłem odebrać połączenie i wkrótce potem zacząłem tego żałować.

Akurat kiedy odkładalem jej telefon, Nadia wyszła. Stanęła w drzwiach i wycierała włosy ręcznikiem.
- Kto to był?
- Dzwonili z domu dziecka...

----------

Jeśli macie Twittera i podoba wam się to opowiadanie, tagujcie #tbt1Dpl oceniajcie i piszcie co chcecie w kolejnych rozdziałach. Twórzmy to opowiadanie razem!

Nie będę sie tlumaczyc dlaczego taki krotki. Mam nadzieje ze sie spodobal.

11 listopada 2014

Rozdział siedemnasty

Nawet nie wiedziałam kiedy ani jak ale spałam jak dziecko. Kiedy się przebudziłam głowę trzymałam na czymś miękkim. Nie była to poduszka ale kolana Harry'ego. Otworzyłam oczy i podniosłam się do pionu. Chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Jak się spało? - zapytał.
- Całkiem nieźle jak na drzemkę po nieprzespanej nocy, dzięki - poprawiłam włosy i odchrząknęłam.
- Dobrze że już się obudziłaś, zaraz będziemy na miejscu - usłyszałam ciepły głos Liama.
Skinęłam głową i rozejrzałam się po busie. Zayn i jego dziewczyna a moja kochana starsza siostra siedzieli kawałek od nas i widać było że rozmawiali o czymś ważnym. Poznałam to po gestykulacji Malviny która miała złość wypisaną na twarzy. Niall i Louis siedzieli nieco bliżej i grali w karty.
Wyjrzałam przez okno.
I pomyśleć że już teraz mogło mnie z nimi nie być. Westchnęłam.
- Głodna? - Harry przysunął w moją stronę talerz z ciastkami.
- Nie bardzo - spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem - Stało się coś? - zapytałam ruchem głowy wskazując miejsce siedzenia Zayna i Malviny. Liam i Harry spojrzeli na siebie znacząco.
- Myślę że będzie lepiej jeśli Zayn sam ci o wszystkim powie - odparł Payne.

Po godzinie dojechaliśmy do kolejnego hotelu. Wszyscy uzgodnili z kim tym razem będą dzielić pokoje tylko ze mną był problem bo Zayn nie zgodził się bym znów spała z Liamem.
- Przecież powiedziałam ci że nie odejdę - powiedziałam cicho - Poza tym gdzie mam spać? W busie? - zapytałam. To był żart chociaż szczerze mówiąc, byłoby mi tam wygodniej niż bycie w jednym pokoju z Malviną. Chyba że nie o to chodziło.
- Malvina będzie dzieliła pokój z Liamem a ty ze mną - powiedział spokojnie - Wszystko uzgodnione - podszedł do mnie i zabrał moją walizkę.
- Fajnie że mogłam wziąć udział w głosowaniu - mruknęłam pod nosem i poszłam za nim. Było już późno i trzeba było odpocząć przed kolejnym występem więc pożegnaliśmy się wszyscy życząc sobie dobrej nocy i każde rozeszło się do swoich pokoi. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi postanowiłam zadać Malikowi nurtujące mnie pytanie.
- Możesz mi wyjaśnić co się stało?
- Zerwałem z Malviną - odparł spokojnie kładąc walizki przy dwuosobowym łóżku. Czy on naprawdę jest tak głupi i myśli że będę spała z nim w jednym łóżku?
- A dlaczego? - spytałam z czystej ciekawości.
- Nie widziałem dalszego sensu tego związku. Nie podoba jej się to że tak się tobą przejmuję więc nie widziałem powodu dla którego dalej mielibyśmy być razem. O dziwo zareagowała całkiem spokojnie - wyruszył ramionami i spojrzał na mnie - Idziesz się odświeżyć przed spaniem czy mam iść pierwszy?
- Tak, pójdę - powiedziałam cicho i po wyjęciu z walizki piżamy udałam się do łazienki.

Oboje leżeliśmy już w łóżkach. Zayn już przysypiał a ja leżałam odwrócona do niego plecami i patrzyłam w okno. Księżyc świecił w pełni, niebo było bezchmurne i dokładnie widać było każdą gwiazdę. W pewnym momencie poczułam jak ręka Malika obejmuje mnie w talii. Już spał a ja nie chcąc go budzić nie zareagowałam kiedy przytulił się do moich pleców. Po paru minutach sama zamknęłam oczy i zasnęłam.

Było wcześnie rano kiedy obudziło mnie dobijanie się do drzwi. Zayn spał w najlepsze więc sama musiałam się zająć porannym gościem. Wstałam z łóżka i zatrzęsłam się lekko z zimna. Założyła na siebie bluzę Malika i podeszłam do drzwi.
- Jest u was Malvina? - zapytał Liam kiedy otworzyłam.
- Nie, dlaczego miałaby być? - ziewnęłam.
- Sam nie wiem. Zniknęła z pokoju i nikt jej nie widział.
- Daj spokój Li. Wyszła pewnie na spacer. Dzwoniłeś do niej?
- Tak, nie odbierała - widać było niepokój w jego oczach.
- Nie denerwuj się i idź spać. Na pewno nic jej nie jest - powiedziałam. Szczerze mówiąc nie interesowało mnie jej zniknięcie. Jeśli nie zabrała swoich rzeczy to najprawdopodobniej po prostu gdzieś poszła. I tyle.
Liam pożegnał się i przeprosił za obudzenie. Zamknęłam drzwi i wróciłam do łóżka. Nie zdejmowałam bluzy Zayna. Była bardzo ciepła i wcale nie zamierzałam z niej rezygnować. Kiedy z powrotem się położyłam, Malik przebudził się.
- Coś się stało? - zapytał zaspanym głosem.
- Nic, śpij. Jest jeszcze wcześnie - położyłam głowę na poduszce i natychmiast zasnęłam.

Kiedy obudziłam się ponownie była dziesiąta. W łazience słyszałam szum wody co oznaczało że Zayn już wstał. Usiadłam na łóżku i przetarłam twarz dłońmi. Wstałam i podeszłam do okna,otworzyłam je szeroko i wychyliłam się.
- Uważaj bo wypadniesz - usłyszałam za sobą głos Malika.
Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Uśmiechał się lekko i ilustrował mnie wzrokiem.
- Dzień dobry - mruknęłam pod nosem i zdjęłam jego bluzę. Odłożyłam ją na łóżko i wyjęłam z walizki czyste ubrania na ten dzień. Poszłam do łazienki mijając chłopaka w drzwiach. Nie odezwałam się do niego ani słowem.

Po południu wszyscy spotkali się w pokoju Liama który miał dzielić z Malviną.
- Gdzie ona może być? - zastanawiał się głośno Louis.
- Zabrała bagaże... - zauważył Harry.
- Nie macie co się martwić. Odeszła do rodziny która mieszka niedaleko. Malvina nie jedzie z nami dalej - powiedział Zayn i zerknął na mnie.
- Dlaczego? - Liam nie udawał zdziwienia.
- Ostatecznie zerwaliśmy. Uznała że nie będzie mogła znieść mojego widoku w towarzystwie Nadii i odeszła - wyruszył ramionami - Jakie plany na dziś? - klasnął w dłonie. Widać było że nie chciał o tym rozmawiać. W sumie... Nie dziwiłam mu się.

Postanowiliśmy pójść na plażę. Ochroniasz który dołączył do nas dopiero w Londynie szedł za nami i bacznie nas obserwował. Nie byłam zbytnio zadowolona z tego wszystkiego ale czy mogłam coś z tym zrobić? Szłam między Liamem a Louisem którzy trzymali mnie za rękę jak małą dziewczynkę. Czułam się dziwnie idąc tak sama wśród pięciu sławnych chłopaków ale tak czułby się chyba każdy.
Doszliśmy w jakiej ciche miejsce i usiedliśmy na piasku.

Było dosyć miło. Rozmawialiśmy dużo, śmialiśmy się z żartów Nialla, opowiadaliśmy różne historie. Co dziwne, nikt nas nie zauważył. Sama nie wiedziałam czy to dobrze czy źle ale nie miałam zbytnio czasu by się tym przejmować bo co chwilę ktoś ode mnie czegoś chciał.
- Coś do picia, chcecie? - usłyszeliśmy doniosły głos ochroniarza.
Nikt nic nie chciał, niedługo i tak musieliśmy wracać, odpocząć i iść na kolejny występ. Miałam nadzieję że nie będę musiała iść z chłopakami, ale Harry wyprzedził moje pytanie odnośnie tego.
- Nadine... - odchrząknął - Zgodnie z chłopcami ustaliliśmy że będziesz chodziła z nami na każdy koncert - podrapał się w tył glowy - No wiesz, chodzi o to żebyśmy mieli pewność że... No rozumiesz.
- Taa, rozumiem - powiedziałam cicho - Nie ufacie mi, co? - zapytałam patrząc na każdego po kolei.
- Ufamy ci, Nads - Zayn złapał moją dłoń, którą natychmiast cofnęłam.
- Chcemy uniknąć tylko takich akcji jak ostatnio - dokończył za niego Louis patrząc złowrogo na chłopaka.
- Dobra... - rzuciłam zanim Malik zdążył cokolwiek powiedzieć - Żeby nie było źle między wami będę chodzić na te występy - westchnęłam - Ale chcę też trochę prywatności - dodałam.
- Oczywiście, będziesz ją miała - zapewnił mnie Liam.
Westchnęłam.

Po kolejnych trzydziestu minutach, postanowiliśmy wspólnie wrócić do hotelu. Droga powrotna nie minęła nam tak spokojnie jak wcześniej. Spora grupa ludzi rzuciła się na chłopców i, o dziwo, na mnie.
- A kim ty jesteś?
- Nowa dziewczyna któregoś z chłopców?
- Którego?
- Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?
Pytania napływały ze wszystkich stron i sama nie wiedziałam na które odpowiadać a na które nie. Byłam po prostu zdezorientowana. Jednak Harry uratował mnie z sytuacji.
- To moja daleka kuzynka która wybrała się z nami w trasę. Dajcie jej proszę spokój i nie stresujcie jej dodatkowo - objął mnie ramieniem i uśmiechnął się do mnie. Podziękowałam mu mocno go ściskając.
Po kolejnych dziesięciu minutach sytuacja była opanowana i spokojnie mogliśmy wrócić do pokoju. Kiedy znaleźliśmy się wszyscy w pokoju który miałam dzielić oczywiście z Zaynem, postanowiłam zacząć pewien temat.
- Więc teraz, Harry, będę robić za twoją kuzynkę? - zapytałam nieco rozbawiona.
- No, wybacz, nic innego nie przyszło mi do glowy - powiedział.
- Ja tam nie mam nic przeciwko tylko.. Czy to nie wpłynie jakoś negatywnie na całą trasę?
- Mam nadzieję że nie - odparł Louis cicho.
Spojrzałam na niego.

----------

Kolejny rozdział za nami. Krótki, przepraszam. Chcieliście żebym zrobiła coś z Malvą. Proszę bardzo :) Jednakże uprzedzam że jeszcze nie raz pojawi się w tej historii. Bardzo dziękuje za wszystkie komentarze które zostawicie. Są dla mnie bardzo ważne.

11 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ

Jeśli podoba wam się to opowiadanie i macie Twittera, tagujcie #tbt1Dpl! :)

Rozdział szesnasty

- Daj mu telefon - spokój nie opuszczał mojego głosu. Kiedy po paru krzykach i chwili kłótni usłyszałam głos Zayna, serce zaczęło mi bić szybciej - Malik. Nie wygłupiaj się. Zejdź z krawędzi i wróć do pokoju. Uspokój się, a kiedy już ci przejdzie, jedź z chłopakami na koncert. To nie koniec świata że wyszłam i nie zamierzam wrócić. Robię to dla naszego i wszystkich dobra. Tyle czasu wytrzymałeś beze mnie, dlaczego teraz miałoby być inaczej? Zayn, jeśli ci na mnie zależy, zejdź z tego dachu - mówiłam spokojnie, choć w środku gotowało się we mnie. Musiałam ostrożnie dobierać słowa by naprawdę czegoś sobie nie zrobił.
- Wrócisz? - był zachrypnięty i dało się słyszeć drżenie w jego głosie.
- A zejdziesz z tej pieprzonej krawędzi? - byłam już nieco zła.
- Jeśli wrócisz.

Czy miałam inne wyjście? Jeśli Zaynowi coś by się stało nikt by mi tego nie wybaczył. Ani chłopcy, ani Malvina, fani, a tym bardziej ja. Kiedy rozłączyłam połączenie, wstałam z ławki i wolnym krokiem ruszyłam z stronę powrotną do hotelu. Było ciemno i szczerze się bałam że zdążę wrócić w ciągu godziny. W połowie drogi zauważyłam znajomą postać. Liam po paru minutach podszedł do mnie. Nie widać było złości na jego twarzy. Jedynie zmartwienie. Przytulił mnie mocno i oddał swoją bluzę czując jak dygotałam z zimna.
- Co z nim? - zapytałam cicho kiedy ponownie ruszyliśmy przed siebie.
- Zamknął się w pokoju i powiedział że nie wyjdzie dopóki do niego nie przyjdziesz - odpowiedział obejmując mnie - Nads, ja... Obawiam się że nic z tego nie wyjdzie.
- Chcielibyście, co? - westchnęłam. Musiałam coś z tym zrobić.

Po piętnastu minutach dotarliśmy do hotelu. Serce biło mi jak szalone i właściwie sama nie wiedziałam dlaczego. Przecież to tylko Zayn. Zwykła rozmowa. Już przez nią przechodziliśmy kiedy był w szpitalu. Pod budynkiem utworzyła się nieduża grupa ludzi, byli to zapewne fani zespołu. Pospiesznie weszliśmy do środka. Na korytarzu chłopcy od razu do mnie podeszli i pojedynczo przytulili. Malva nawet na mnie nie spojrzała. Podeszłam do drzwi pokoju, w którym znajdował się Zayn i zapukałam cicho dwa razy.
- Malik, otwórz - powiedziałam.
Nie musiałam długo czekać na reakcję ze strony chłopaka bo już po paru sekundach otworzył drzwi i wciągnął mnie za rękę o środka. Oparłam się plecami o ścianę i patrzyłam na stojącego naprzeciw bruneta.
- Jesteś głupi czy tylko takiego udajesz, Zayn? - zapytałam krzyżując ręce na piersi - Musisz mnie...
- Zamknij się i słuchaj.. - przerwał mi ale nie dałam mu dokończyć.
- Nie, to ty mnie posłuchasz - powiedziałam ostro - Nie weźmiesz mnie już na litość. Chciałam to wszystko odbudować, naprawdę chciałam, ale nie w ten sposób! Nawet nie wiesz jak trudne było dla mnie podjęcie tej decyzji. Nie chcesz żebym odeszła? Ja też nie chciałam byś mnie zostawił a jednak zrobiłeś swoje i ja to uszanowałam, nie zatrzymywałam cię bo chciałam byś był szczęśliwy. Teraz też tego chcę - uśmiechnęłam się smutno patrząc mu prosto w oczy - Chcę żebyś cieszył się życiem, wspólnym życiem z Malviną, chłopakami, rodziną. To co robię nie jest ani trochę egoistyczne. Zayn, zawsze mi na tobie zależało. Kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz po tak długim czasie wcale nie chciałam byśmy znowu się rozstali, ale czy oboje wiedzieliśmy jak sprawy się dalej potoczą? Nie - odparłam wciąż opierając się o ścianę - Nie weźmiesz mnie na litość, Zayn. To, co robisz jest śmieszne. Zachowujesz się jak dziecko a przecież oboje jesteśmy już dorośli. Czy nie możesz tego zrozumieć? - nie spuszczałam wzroku z jego oczu które wpatrywały się we mnie z wyrzutem. Wydawało mi się że w końcu sam zrozumiał swoje zachowanie i nie był w stanie pojąć tego wszystkiego.
Zayn oblizał wargi i widać było że zastanawiał się nad tym co powiedzieć.
- Nie jesteś tą samą Nadią, którą zapamiętałem. Stałaś się zimna i nie do zrozumienia... Ale proszę cię. Nie każ mi przechodzić przez to wszystko jeszcze raz. Zostań z nami, wymaż przeszłość z pamięci i zacznijmy wszystko od nowa. Mówię o naszej dwójce, nie o nas i Malvinie. Naprawdę chciałbym żeby było jak dawniej, Nads - podszedł do mnie - Dałaś mi drugą szansę ale nie dajesz mi możliwości bym ją wykorzystał. Wiesz że może być jak dawniej, że możemy nadrobić ten stracony czas. Wiesz że ja wiem że oboje tego chcemy. Czego się boisz, Nadine? - moje pełne imię w jego ustach brzmiało tak... Poważnie. Aż ciarki przeszły mi po plecach i nagle zrobiło mi się zimno. Naciągnęłam rękawy swetra bardziej na dłonie i schowałam je za plecami. Nie patrzyłam już na chłopaka. Nie chciałam by widział w moich oczach że wszystko to co powiedział było prawdą.
Miał rację.
Chciałam by było jak dawniej. Ale widzem końca byłam pewna czy byłoby to wykonalne.
Dotknął czubkami swoich butów moich i położył dłonie na mojej talii.
- Byłaś dla mnie jak rodzina. Traktowałem cię jak siostrę, kochałem cię - położył jedną dłoń na moim policzku i zmusił do spojrzenia sobie w oczy - Nadal cię kocham, Nads. I nic nie mogę na to poradzić - patrzył mi prosto w oczy jakby chciał coś z nich wyczytać. Po krótkiej chwili zbliżył swoją twarz do mojej i złożył na moich ustach krótki pocałunek który z każdą sekundą stawał się coraz dłuższy. Nie wytrzymałam tego napięcia i wysunęłam się spod jego ciała. Stanęłam na środku pokoju i spojrzałam na niego.
- Jeśli... Jeśli ma być jak dawniej, nie może dochodzić do takich sytuacji, Zayn. Masz dziewczynę. To nie w porządku a poza tym... Nie chcę - powiedziałam grożąc mu palcem wskazującym.
- Wybacz, sam nie wiem dlaczego to zrobiłem - odparł cicho - Nads, obiecaj mi że nie odejdziesz.

Po paru kolejnych minutach podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Zayn stał za mną i obserwował zaciekawione twarze swoich przyjaciół.
- Idziemy na koncert? - zapytał kiedy wychodząc z pokoju zamknął za sobą drzwi.

Stałam za kulisami razem z Malviną i obserwowałam występ chłopców. Tłumy na widowni szalały! W połowie koncertu, widząc wygłupy zespołu, śmiaam się pod nosem. Fikołki, śmieszne uwagi i żarty, przedziwne tańce i juści śmiechu... I to wszystko mogło mnie ominąć. Obiecałam Zaynowi że nie odejdę. Nie zrobię tego, chyba że nastąpi taka konieczność...
- Są świetni, huh? - odezwała się Malvina.
Nie odpowiedziałam tylko skinęłam głową.
Wygłupy chłopców się skończyły i nadszedł czas na kolejne piosenki. Zanim jednak zaczęli śpiewać, Zayn prosił o chwilę uwagi.
- Chciałbym dziś specjalnie zadedykować tę piosenkę mojej wspaniałej przyjaciółce bez której życie byłoby okropnie nudne - powiedział do mikrofonu i odwrócił głowę w moją stronę, uśmiechnął się delikatnie i po chwili zaczęli śpiewać każdy kolejno swoją zwrotkę piosenki "turn back time". Stałam spokojnie opierając się o framugę i wpatrywałam się w chłopaków. To co robili było niesamowite i widać było że kochają swoją pracę. Uśmiechnęłam się pod nosem. Czułam na sobie wzrok Malviny ale nie przejmowałam się tym. Od samego początku wiedziałam że ciężko będzie nam znieść swoją obecność.

Po skończonym występie wszyscy udaliśmy się do busa który od razu miał zawieść nas do Londynu. Usiadłam na niewielkiej kanapie przy oknie podczas gdy reszta usiadła kawałek przede mną. Nie miałam ochoty na żadne zabawy, byłam strasznie zmęczona. Oparłam głowę o szybę i po chwili patrzenia przed siebie, zasnęłam.

----------

Kolejny krótki rozdział ale myślę że działo się w nim dużo więc mam nadzieję że wam się spodobał. Wybaczcie brak przecinków ale pisanie na telefonie takiego opowiadania nie należy do łatwych zadań.
Bardzo się cieszę że wciąż wchodzicie na tego bloga i komentujecie kolejne rozdziały. Mam nadzieję że tak zostanie.
Cóż... Przed nami jeszcze cztery rozdziały i być może na tym zakończymy pierwszą część historii. Czy w ogóle chcecie bym podzieliła to opowiadanie na dwie części? Piszcie w komentarzach!!!

6 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ

Jeśli lubicie to opowiadanie i macie Twittera, tagujcie! #tbt1Dpl

9 listopada 2014

Rozdział piętnasty

*Perspektywa Nialla*

Kiedy tylko się przebudziłem od razu pomyślałem by pójść do pokoju Nadii i Liama. Harry jeszcze spał w najlepsze i mruczał coś pod nosem. Może to i lepiej? Nie będzie zadawał pytań. Wstałem i udałem się do łazienki. Po wykąpaniu się i ogólnym ogarnięciu wyszedłem z pokoju i skierowałem się do drzwi apartamentu moich przyjaciół. Otworzył mi Liam i zaprosił do środka. Usiadłem na skraju łóżka które zapewne należało do Nadii i zacząłem poważną rozmowę z moim przyjacielem.

*Perspektywa Nadii*

Chwilę po tym jak weszłam do łazienki by wziąć ciepłą kąpiel usłyszałam pukanie do drzwi a chwilę po tym głos Nialla. Musiał porozmawiać o czymś z Liamem. Nie bardzo mnie to interesowało do momentu kiedy usłyszałam dwa słowa: "Nadia" i "zniknąć". Serce waliło mi jak młotem ale nie spieszyłam się z wyjściem z łazienki. Dopiero po paru minutach ubrałam się i wyszłam z łazienki.
- O wilku mowa - usłyszałam głos którego w ogóle bym się nie spodziewała w tamtym momencie.
Nawet nie słyszałam jak druga osoba pukała do naszego pokoju. Świetnie! Czy Zayn już wie? Jeśli Niall w jakiś sposób dowiedział się o moim planie, to czy Zayn również? Udając zdziwienie podeszłam do swojej walizki i wyjęłam z niej szczotkę do włosów, usiadłam na łóżku Liama i zaczęłam rozczesywać mokre włosy.
- Rozmawialiście o mnie? - zapytałam cicho unikjąc wzroku Zayna. Liam patrzył na mnie z wyrzutem ale wiedziałam że nawet jeśli reszta obecnych w pokoju wiedziała o wszystkim to nie on im o tym powiedział. Kto wie? Może któryś z chłopaków był na tyle wścibski że podsłuchał naszą rozmowę. Ale czy naprawdę Niall byłby to tego zdolny? Albo Zayn? Ale... Gdyby Malik o wszystkim wiedział, na pewno zapytałby mnie kiedy byliśmy na plaży. A Niall? Cóż... Po nim mogłam się tego spodziewać.
- Wyobraź sobie że tak, ale o tym chciałbym porozmawiać z tobą na osobności - powiedział Zayn. Kątem oka zauważyłam jak znacząco spojrzał na Liama i Nialla. Chłopcy spojrzeli po sobie i w ciągu paru sekund zniknęli z pokoju. Wciąż nie patrzyłam na chłopaka, po prostu wstałam i podeszłam do okna wciąż czesząc swoje kasztanowe włosy.

*Perspektywa Zayna*

Sam nie wiedziałem czy to, co usłyszałem za drzwiami pokoju było prawdą czy tylko Niall znowu coś wymyślił. A może to Malvina nakłamała blondynowi żeby to rozpowiedział i skłocił mnie z Nadią? Nie. Niall by mi tego nie zrobił. A Liam? Czy wiedział o wszystkim? Nie zdążyłem go o to zapytać bo Nadia weszła do pokoju.
Teraz stała odwrócona tyłem do mnie i czesała swoje włosy. Była piękna. Cholera! Ona zawsze mi się podobała. Jeśli to prawda, że zamierza odejść, to przysięgam że zrobię wszystko by do tego nie dopuścić.
- Wyspałeś się? Wróciliśmy dość późno - powiedziała po chwili. W ogóle nie brzmiała tak jakby właśnie planowała odejście. Ona była spokojna a we mnie aż wrzało z niecierpliwości.
- Nie spałem - odpowiedziałem krótko.
- I nie jesteś zmęczony? jest jeszcze wcześnie, może...
- Zamknij się i słuchaj - przerwałem jej, dopiero po chwili zdałem sobie sprawę że to było zbyt brutalne, ale czy mogłem... Czy byłem w stanie zareagować inaczej? Dziewczyna zaskoczona odwróciła się z moją stronę i patrzyła. Cholera, czy ona naprawdę nie wie o co może mi chodzić?
- Nie wiem co knujesz ale nie uda ci się to - podszedłem do niej patrząc jej prosto w oczy - Nie odejdziesz od nas, nie pozwolę ci na to, rozumiesz? - podniosłem palec wskazujący i pogroziłem jej.
- O co ci chodzi? - zapytała spokojnie odkładając szczotkę na parapet.
- Ty już wiesz o co! - byłem zły i właściwie sam nie wiedziałem dlaczego, bo to przecież nie musiała być prawda.
- Chciałam odejść, to prawda - powiedziała cicho - Ale to już nie ważne - spuściła głowę - Nie potrafiłabym wam tego zrobić, Zayn - spojrzała na mnie i wiedziałem że nie kłamie. Przynajmniej tak czułem. Odetchnąłem z ulgą.
- Więc to wszystko nie ważne?
- Już nie - odparła cicho i z powrotem odwróciła się do mnie tyłem.
Podszedłem do niej jeszcze bliżej i wtuliłem się w jej plecy. Jej mokre jeszcze włosy pachniały waniliowym szamponem, a skóra była miękka i pachniała kokosem. Oparłem głowę na jej ramieniu i objąłem dłońmi jej talię. Zawsze była drobna. Taka niewinna, jak małe dziecko. Nie to, co Malvina. Zawsze chciała być w centrum uwagi, plotkowała zawsze i wszędzie, udawała że interesują ją rzeczy których tak naprawdę nie rozumiała. Dlaczego właśnie teraz to dostrzegłem?
Nadia... Moja mała Nadine... Westchnąłem.
- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem - powiedziałem cicho.

*Perspektywa Nadii*

Wcale nie miałam nic przeciwko kiedy Zayn przytulił się do mnie. Nie protestowałam, a wręcz przeciwnie. Chciałam by ta chwila trwała jak najdłużej. Dlaczego? Bo to wcale nie była prawda. Nie zamierzałam z nimi zostać ani dnia dłużej. Jeszcze tego samego wieczoru chciałam raz na zawsze zniknąć z ich życia. Szczerze żałowałam że wciągnęłam w to Liama, teraz może mieć przeze mnie kłopoty. Ale wszystko już ustaliłam i być może żadne z nas nie będzie miał żadnych problemów. Położyłam swoje dłonie na ręce Zayna i westchnęłam. Nie myślałam wcale o tym że to samo mógł robić z Malviną. Myślałam tylko o tym, co było. I wcale nie chciałam żeby to się skończyło, ale chłopak chyba uznał inaczej. Zabrał ręce z mojej talii i głowę z ramienia.
- Chodź - powiedział cicho, złapał mnie za rękę i zaprowadził do łóżka. Usiedliśmy przy poduszkach i wtedy znów mnie przytulił.
- Wiesz... Nie chciałbym cię znowu stracić. Chyba bym tego nie przeżył - spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich prawdziwy smutek i strach. Nie kłamał. Po tym, co ostatnio zrobił można się było wszystkiego po nim spodziewać.
Nic nie odpowiedziałam, tylko patrzyła mu w oczy. Nie widziałam co powinnam mu powiedzieć. Było mi strasznie przykro że go okłamałam ale czy miałam inne wyjście? Mogłam się wstrzymać i zostać z nimi ale bałam się. Bałam się nie tyle o swoje zdrowie psychiczne ale także o nich. Chłopcy mogliby nie znieść moich kłótni z Malviną. Zbyt wiele by ich to kosztowało. Zayn wyglądał na zamyślonego, jakby jeszcze coś chciał mi powiedzieć ale nie bardzo wiedział jak zacząć. Już chciałam coś powiedzieć kiedy położył palec na moich ustach i wciąż patrząc mi w oczy nachylił się nade mną. Wiedziałam co może się stać i wiedziałam że to nie byłoby dobre ale nie miałam siły... Ami ochoty by się odsunąć. Czułam jego oddech na wargach. Był spokojny ale dało się wyczuć także obawę. Już miał mnie pocałować kiedy do pokoju mi stąd i zowąd wpadła Malvina.

Czułam się bardzo niezręcznie. Odsunęłam się od chłopaka który ciągle przytulał mnie do siebie. Wstałam z łóżka i pospiesznie wyszłam nim moja kochaną siostra zdążyła cokolwiek powiedzieć. Wybiegłam z hotelu, serce biło mi szybko ale zwracałam na to uwagi. Co ja najlepszego zrobiłam? Ruszyłam w nieznanym mi kierunku i nie spojrzałam się za siebie ani razu.

Było już bardzo późno kiedy poczułam zmęczenie po całym dniu chodzenia. Parę razy chodziłam w kółko, ale nie zamierzałam rezygnować i wracać do hotelu. W ogóle nie zamierzałam teraz wracać. Miałam przy sobie telefon i zawsze mogłam zadzwonić do Liama z prośbą o wystawienie moich bagaży przed hotel. Ale nie chciałam go denerwować bardziej przed wieczornym występem.
Usiadłam na ławce.
Myślałam o tym co się stało.  Dlaczego w ogóle dopuściłam byśmy doszli z Zaynem tak daleko? Z jednej strony bardzo tego pragnęłam z drugiej jednak wiedziałam że to złe. Może to i dobrze że Malvina wpadła do pokoju. Oboje z chłopakiem uniknęliśmy czegoś, czego oboje moglibyśmy później żałować.
Rozejrzałam się wokół.
Słońce chowało się za horyzontem. Przypominała mi się noc spędzona na plaży z Zaynem. I pomyśleć że mogło tak być częściej, nie tylko z nim ale z całą resztą.
Poczułam wibrację telefonu w kieszeni. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Liama więc bez wahania odebrałam.
- Gdzie jesteś, do cholery? - zapytał. W tle słychać było resztę chłopaków i krzyki Malviny. Nie byli na koncercie?
- W jakimś parku - odparłam spokojnie.
- Proszę, wróć do hotelu! - Niall wyrwał Liamowi telefon i krzyczał teraz prosto do mojego ucha.
- Nie, Niall. Nie wrócę tam - wciąż byłam spokojna. Byłam pewna swego i nie zamierzałam zmieniać swojego zdania, chyba że...
- Nads? Nadine, wróć. Potrzebujemy cię tu natychmiast! - w słuchawce usłyszałam głos Malviny. Później w tle słyszałam jak krzyczała coś do Zayna.
- Bo co? Czyżby Zayn znów wylądował na klifie? - prychnęłam.
- Prawie. Jesteśmy na dachu hotelu...

----------

Rozdział piętnasty za nami. Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny. To bardzo motywuje do dalszego pisania.

10 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ.

Rozdział czternasty

*Perspektywa Niall'a*

Nigdy nie byłem jakoś specjalnie wścibski, ale kiedy usłyszałem słowa Liama, nie mogłem nie zatrzymać się pod drzwiami pokoju jego i Nadii. Nie podobało mi się to, co tam usłyszałem ale postanowiłem nic nie mówić Zaynowi i reszcie. Obiecałem sobie że sam porozmawiam z knującą ucieczkę dwójką. Zamyślony wróciłem do swojego pokoju który dzieliłem z Harry'm. Przyjaciel od razu zauważył że coś jest nie tak.
- Nic się nie stało. Tylko zastanawia mnie jedna rzecz, o której na razie nie chcę nikomu mówić - odparłem kiedy zapytał.

*Perspektywa Nadii*

Chyba nigdy nie pomyślałabym, że z pozoru tak łatwe zadanie może być naprawdę trudne do zaplanowania. Leżała w łóżku i zastanawiałam się nad tym, co zamierzałam zrobić. Może nie powinnam? Może los chciał żebym pojechała z nimi w tę trasę bo przyszykował dla mnie coś ważnego?
Oh, Nadine, nidy nie myślałaś w ten sposób. Dlaczego teraz byś miała uważać, że to los tak chciał?
Racja. To, co zrobili chłopcy na pewno było bezinteresowne.
Liam spał na sąsiednim łóżku, a ja leżałam na swoim z książką na brzuchu przy słabym świetle lampki nocnej. Postanowiłam wyjść na balkon, przewietrzyć się, kiedy w momencie gdy wstawałam, ktoś zapukał do pokoju. Ubrałam bluzę Liama i podeszłam do drzwi. Stał w nich Zayn. Z sokiem pomarańczowym i czekoladowymi ciastkami. Zupełnie jak kiedyś, gdy jeszcze byliśmy dziećmi. Było dokładnie tak samo. Patrzyłam na niego i czekałam aż odezwie się pierwszy. Nie musiałam długo czekać.
- Zauważyłem światło i pomyślałem że nie śpisz więc... -podniósł odrobinę tackę - Chciałem zapytać czy nie zgodziłabyś się na rozmowę na plaży.
- A co z Malviną? Nie będzie miała nic przeciwko? - zapytałam cicho w głębi duszy mając nadzieję, że dziewczyna wyjdzie zaraz z pokoju zauważając zniknięcie bruneta. Zayn potrząsnął głową.
- Wzięła tabletki nasenne więc do rana będzie spać - na jego twarzy zauważyłam delikatny uśmiech.
Boże, czy on musi być tak przystojny?
- Więc jak? - zapytał. Kątem oka zauważyłam poruszenie w łóżku Liama, a po chwili usłyszałam jego zaspany głos.
- Nads, wszystko w porządku?
- Tak, Li, śpij dalej.
Chłopak odwrócił głowę i po paru sekundach zasnął z powrotem a ja spojrzałam na Zayna i kiwnęłam głową na znak, że zgadzam się na rozmowę.

Po paru minutach doszliśmy na plażę. Usiedliśmy w ciemnym miejscu, by nikt nas nie zauważył co było nieco głupie bo przecież był środek nocy i ludzie spali w swoich domach. Malik postawił przed nami tacę i chwilę patrzył przed siebie. Nie zamierzałam zaczynać tej rozmowy. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam nawet jak. Po bardzo dlugiej chwili, kiedy już myślałam że w ogóle nie dojdzie do żadnej rozmowy, usłyszałam głos chłopaka. Mówił cicho, a jego głos był nieco zachrypnięty. Zauważyłam że na mnie patrzył, ale nie zwracałam na to większej uwagi.
- To nieprawda że nie możemy nadrobić tego czasu, Nads - powiedział - Jeśli oboje tego chcemy, wszystko jest możliwe - nie spuszczał ze mnie wzroku - Wiesz... Od dawna zastanawiałem się dlaczego byłem tak głupi i dałem się sprowokować, gdybym wiedział jak to wszystko się dalej potoczy.. Nawet bym nie wyjeżdżał. Wiesz że mi na tobie zależy, zawsze zależało. Nads, nie każ mi teraz cierpieć z powodu mojej głupoty. Proszę cię - jedną dłonią złapał moją rękę a drugą położył na moim podbródku i zmusił do spojrzenia sobie w oczy - Nie miej mi za złe tego co zrobiłem, tego co się działo i zrozum że naprawdę zależy mi na tym by było jak dawniej - patrzył na mnie a ja czułam niewytłumaczalną potrzebę wtulenia się w niego. Ale nie zrobiłam nic. Nie wypowiedziałam ani jednego słowa. Tylko patrzyłam. Oddychałam głęboko i spokojnie, w głębi duszy miałam nadzieję że to tylko sen i jak tylko będę chciała coś powiedzieć, obudzę się w pokoju, spojrzę na śpiącego spokojnie Liama i od razu będzie mi lepiej.
Ale tak się nie stało.
Po paru długich minutach patrzenia prosto w oczy chłopaka poraz kolejny zrozumiałam jak bardzo za nim tęskniłam i jak bardzo brakowało mi jego bliskości. Bez słowa przysunęłam się do niego i mocno w niego wtuliłam.
To wszystko, na co było mnie stać w tamtej chwili. Chłopak przytulił mnie mocno i powoli kołysał naszymi ciałami.
- Wiesz dlaczego chciałem żebyś pojechała z nami w tę trasę? - zapytał cicho a ja odsunęłam się i spojrzałam na niego nie kryjąc ciekawości. Uśmiechnął się - Dawno temu obiecałem sobie że będziesz moim menadżerem -powiedział a ja zaśmiałam się głośno. To było zabawne. Jako dzieci często udawaliśmy wielkie gwiazdy. Zayn uśmiechnął się szeroko - Tego mi brakowało - powiedział cicho.

Rozmawialiśmy długo. Słońce wstawało już powoli za horyzontem kiedy postanowiliśmy wrócić do hotelu. Nie spieszyło nam się. Malik mówił mi wiele miłych rzeczy, opowiadał o swoim życiu i wcale nie pytał o moje, wiedział że nie chcę rozmawiać o sobie, nie wymienił ani jednego zdania które miałoby związek z Malviną. Po raz kolejny poczułam że jestem przy swoim starym przyjacielu.
Odprowadził mnie do pokoju i po cichu wrócił do swojej dziewczyny.
Liam już nie spał. Chodził po pokoju i wyglądał na zamyślonego.
- Nads! Boże! Myślałem już że odeszłaś - podszedł do mnie i mocno i mnie przytulił.
- Mówiłam przecież że jeszcze nie teraz...
- Gdzie byłaś?
- Na plaży z Zaynem.
- Opowiadaj.

Zegar wskazywał godzinę ósmą rano. Byłam strasznie zmęczona ale wiedziałam że nie zasnę. Nie po rozmowie z chłopakami. Li poszedł do łazienki a ja leżałam na łóżku i myślałam o tym, co chciałam zrobić. Miałam już mieszane uczucia. W dalszym ciągu chciałam uciec, odejść od nich, ale jednocześnie miałam już wyrzuty sumienia. Dlaczego to wszystko musi być tak skomplikowane?

----------

Cześć! Raju, bardzo bardzo bardzo was przepraszam że znów zniknęłam na tak długo ale... Nie było mnie w domu przez miesiąc, nie miałam w ogóle dostępu do internetu by móc napisać nowy rozdział. Mam nadzieję że rozumiecie. Rozdział znów bardzo krótki ale to dlatego że pisałam go na telefonie i bardzo zależało mi by dodać go jeszcze teraz i pokazać wam że jeszcze będę pisać dla was tę historię.
Mam nadzieję że jeszcze ktoś tu wejdzie i zostawi po sobie komentarz bym wiedziała że mam dla kogo pisać.

Pozdrawiam was serdecznie!

5 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ

16 lipca 2014

Rozdział trzynasty

Byłam naprawdę zszokowana kiedy Maura od razu zaczęła pakować do walizki moje ubrania. Nie do końca wiedziałam czy Niall mówił poważnie czy to było tylko przesłyszenie, ale kiedy trzydzieści minut później chłopaki przyjechali pod dom i Niall wpadł do środka wiedziałam, że to nie był sen. Oni naprawdę zamierzali mnie ze sobą! Tylko dlaczego zmienili zdanie? A poza tym... Jak oni sobie to wyobrażają? Ja i Malvina w jednym busie, w jednej trasie z chłopakami? Nie do końca podobał mi się ten pomysł i miałam jeszcze nadzieję, że uda mi się wykręcić.
- Gotowa? - Niall wszedł do mojego pokoju i objął mnie ramieniem.
- Ja... Ja nie wiem. Niall, co wy w ogóle knujecie?
- Nic nie knujemy! - zaśmiał się - Chcemy tylko zabrać cię na wakacje, no... Takie jakby wakacje - uśmiechnął się i wziął z łóżka moją walizkę. Moje plany o wykręceniu się poszły na marne.
- Ale co z Malviną? - zapytałam, ale odpowiedzi nie uzyskałam.
- Pożegnaj się z mamą i jedziemy - uśmiech na jego twarzy był nadzyczaj tajemniczy.
Tak jak rozkazał, pożegnałam się ze wszystkimi i wsiadłam z nim do busa. Siedziała w nim pozostają czwórka chłopaków, kierowca i Malvina. Lou, Liam, Zayn i Harry uśmiechali się na mój widok, a dziewczyna poprosiła o rozmowę na osobności. Usiadłam z nią w końcu pojazdu i spojrzałam na nią uważnie.
- Słuchaj, nie wiem czy ci się to spodoba czy nie ale to ja namówiłam chłopaków na zabranie cię - powiedziała od razu.
- Dlaczego?
- Widziałam jak Zaynowi na tym zależało. A ponieważ on znaczy dla mnie więcej niż cokolwiek innego, zgodziłam się. Jednak musisz że nie oddam ci go - odparła, a ja zdziwiona spojrzałam na nią - Wiem że się w nim kochasz, tego się nie da ukryć. Dlatego od razu uprzedzam że on jest mój - uśmiechnęła się i położyła dłoń na moim ramieniu - Kochana siostro... Będziemy mogły odbudować nasze relacje! - wstała i poszła do chłopaków. Usiadła Zaynowi na kolanach, a ja wygodniej usiadłam z swoim fotelu.
Wciąż nie rozumiałam tego co się działo. Po prostu nie docierało do moje to, że byłam w tym busie, a tym bardziej nie byłam w stanie zrozumieć zachowania Malviny. Ugh, jeszcze miała czelność nazwać się głośno moją siostrą. Dość długą chwilę siedziałam sama dopóki nie dosiadł się do mnie Zayn...

*Perspektywa Zayna*

Długo zastanawiałem się czy podejść do Nadii. Chciałem oszczędzić później Malvinie kazań na temat mojego zbliżania się do brunetki. Nie mogłem jednak nie podejść do niej. Nie po tym, jak dała mi drugą szansę a poza tym słyszałem jak moja dziewczyna powiedziała że to ja chciałem by Nadia pojechała z nami więc tym bardziej głupio by było gdybym nie porozmawiał z brunetką, prawda? Kiedy już usiadłem obok niej, długo jeszcze patrzyłem jak patrzyła przez okno, a wyraz jej twarzy był jakby zamyślony.
- Dlaczego? - zapytała, nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć.
- Nie chciałem, żebyś siedziała sama w domu.
- Ale nie pomyślałeś o tym wcześniej, zanim wyjechaliście. Dlaczego? - nie odwracała głowy, a tak bardzo chciałabym spojrzeć jej w oczy i powiedzieć prawdę. Całą prawdę i wszystko co we mnie siedziało ale wiedziałem że nie mogłem tego zrobić. Zraniłbym wówczas Malvinę a ją również kochałem całym sercem. To głupie! Bo tylko jedna osoba powinna zająć całe moje serce, nie dwie!
- Pomyślałem że korzystając z okazji moglibyśmy nadrobić stracony czas.
- Myślisz że to da się nadrobić? - wtedy odwróciła głowę, a w jej oczach zauważyłem łzy - Nie, Zayn. Nie da się, a wiesz dlaczego? - zapytała a ja potrząsnąłem głową - Bo wszystko się zmieniło. Dosłownie. Ja już nie jestem tą samą uległą Nadią a i ty jesteś zupełnie innym człowiekiem niż ten sprzed paru lat - odwróciła głowę z powrotem na okno - Chciałabym zostać jednak w domu Nialla i nie robić wam kłopotu.
- Ale...
- Nie to mam na myśli, Zayn - powiedziała i oparła głowę o zagłówek - Przepraszam, ale chciałabym zostać teraz sama.
Nie chcąc jej bardziej drażnić po prostu odszedłem od niej z postanowieniem że jak tylko dotrzemy do pierwszego hotelu, porozmawiam z nią na poważnie i w cztery oczy nie patrząc na to, co poczuje Malvina.

*Perspektywa Nadii*

Nie czułam się jakoś specjalnie dobrze by dołączyć do reszty grającej w karty więc cały czas siedziałam na swoim miejscu i patrzyłam w okno myśląc o tym co zamierzałam zrobić będąc jeszcze w domu Nialla. Może uda mi się zrealizować plan będąc z nimi w trasie? I może wyjdzie mi to lepiej niż to planowałam?
- Głodna? - z rozmyślań wyrwał mnie głos Liama. Spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Dzięki - odparłam kiedy położył przede mną niedużą miskę z popcornem.
- Może dołączysz do nas? - zapytał z troską w głosie.
- Nie. Źle się czuję, nie chcę psuć wam dobrej zabawy - uśmiechnęłam się lekko.
- Nads, co się dzieje?
- Nic takiego, Li. Po prostu... Ech, posłuchaj...
I opowiedziałam mu wszystko, co chodziło mi po głowie, na końcu, oczywiście, prosząc go by nic nikomu nie mówił. Powiedział, że rozumie moje obawy i stan w jakim się znajdowałam więc tym bardziej wiedziałam że jeśli będzie taka potrzeba, chłopak stanie za mną, a kiedy mnie nie będzie, on oczywiście 'o niczym nie będzie wiedział'. Z zapewnieniami z jego strony wiedziałam że mój plan może wypalić.
Po dwóch godzinach jazdy przez korki w końcu dojechaliśmy do hotelu w Dublinie. Liam zadeklarował się że będzie spał ze mną w jednym pokoju a ja oczywiście nie miałam nic przeciwko temu. Szybko i sprawnie nim fani zdążyli na nas napaść zamknęliśmy się każde ze swoją parą w pokoju.
- Mam nadzieję że nie zamierzasz wymykać się dzisiaj? - zapytał Liam.
- Nie no coś ty! Najpierw muszę jakoś to zorganizować. Gdzie jedziemy później?
- Londyn i Manchester.
- No to wtedy jakoś 'zniknę' - odpowiedziałam nie zdając sobie sprawy że za drzwiami może stać jeden z członków zespołu.

~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział trzynasty  za nami. Trochę spóźniony ale jest.
Jeśli macie jakieś pytania odnośnie bohaterów bądź ogólnie bloga piszcie na mojego ask'a (ask.fm/rckinlou)

10 KOMENTARZY - NOWY ROZDZIAŁ!

15 lipca 2014

Rozdział dwunasty

*Perspektywa Zayn'a*
Kiedy żegnałem się z Nadine miałem przedziwne wrażenie, że ta dziewczyna coś knuje i pewnie dowiedziałbym się co gdyby nie Malvina chodząca za mną dosłownie wszędzie. Sam właściwie nie rozumiałem dlaczego po tym wszystkim wciąż się z nią spotykałem. Może dlatego że była tak bardzo podobna z charakteru do Nadii? Ech, jak mogę tak w ogóle myśleć? Nadia jest jedyna w swoim rodzaju i nikt, ale to nikt nie może jej zastąpić. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Nialla, pstrykającego przede mną palcami. Spojrzałem na niego.
- Ziemia do Malika - zaśmiał się - O czym tak myślisz? - zapytał wyraźnie zaciekawiony.
- Myślisz że kiedy wrócimy do domu to Nadine wciąż tam będzie? - zapytałem wprost nieco przygnębiony.
- Oczywiście że tak, dlaczego miałoby jej nie być? - zdziwił się moimi słowami co było słychać nie tylko w jego głosie ale i widać było na jego twarzy - Oj, stary, niedawno się pogodziliście i pewnie dlatego masz wrażenie, że Nadia może od ciebie uciec. Zapewniam cię jednak że tego nie zrobi. A jeśli nawet to rodzice postawą na nogi cały świat żeby ją odnaleźć, rozumiesz? - poklepał mnie po ramieniu i wrócił do oglądania telewizji z resztą zespołu i Malviną, której obiecałem, że pojedzie z nami w tę trasę.

*Perspektywa Nadii*
Naprawdę było mi przykro kiedy schodziłam do salonu, gdzie siedziała Maura. Dlaczego? Zamierzałam powiedzieć jej o swoim planie i zamiarach. Głównym z tych dwóch było nie rozklejenie się podczas rozmowy i nie danie za wygraną. Nie byłam egoistką. Wcale.
Ja jedynie myślałam o bliskich mi osobach, które cierpiały przez moje uczucia do Malika.
Czy go kochałam? Mnie samej ciężko było odpowiedzieć na to pytanie. Czy tęskniłam za nim przez te ostatnie lata? Jak cholera. Czy chciałabym być teraz przy nim i wspierać wie tylko jego ale i resztę chłopców? Oczywiście że tak, ale było to niemożliwe ze względu na Malvinę, która już wcześniej została zaproszona na tę trasę. Ja tylko chciałam wejść im wszystkim z drogi i pozwolić im żyć tak, jak żyli beze mnie... Widziałam że rozmowa z mamą Niall'a nie będzie prosta, ale uciekać też nie chciałam. To nie w porządku. Kiedy weszłam do salonu, rozmawiała właśnie przez telefon więc chciałam się wycofać ale zawołała mnie ruchem ręki.
- Niall chce z tobą rozmawiać - uśmiechnęła się a ja wzięłam od niej telefon.
- Halo? - kiedy usłyszałam radosny glos chłopaka wszystkie moje plany jakby legły w gruzach. Czułam że nie mogę mu tego zrobić, to zbyt okrutne.
- Nads! Pakuj swoje rzeczy, mama ci pomoże - powiedział od razu.
- Co? - zdziwiona spojrzałam na uśmiechniętą Maurę - O czym ty mówisz?
- Wracamy po ciebie. Pogadamy później, teraz się pakuj! Nie ma czasu do stracenia! - i nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć rozłączył się.
Spojrzałam na Maurę, która tylko wyruszyła ramionami i wstała z kanapy. Bez słowa złapała mnie za rękę i zaprowadziła do mojego pokoju.

__________

Cześć. Wybczcie, że to taki krótki rozdział ale miałam dodać coś w środę a poza tym pisałam to na telefonie i tak pewnie będzie przez dłuższy czas. Zaraz zacznę pisać nowy rozdział więc być może za tydzień będzie dłuższy rozdział.  Jeszcze raz przepraszam i proszę was o zrozumienie.

Pozdrawiam.

8 komentarzy = kolejny rozdział!

13 lipca 2014

Cześć.

Nie przychodzę do was z nowym rozdziałem za co bardzo przepraszam ale chciałabym was poinformować że zostanie on dodany najpóźniej w środę. Z powodów osobistych nie mogłam napisać go wcześniej. Wybaczcie.
Mam nadzieję że rozumiecie moją sytuację i cierpliwie zaczekacie do kolejnego rozdziału, tak jak było wspomniane, najpóźniej do środy.

Pozdrawiam, L.T.

30 czerwca 2014

Rozdział jedenasty

Impreza trwała w najlepsze. Liam wrócił do zabawy, a ja znów zostałam sama w pokoju. Postanowiłam dać Zaynowi drugą szansę tylko jak mu to powiedzieć? Po tych paru godzinach zrozumiałam, że zareagowałam za ostro kiedy przyszedł do mnie z przeprosinami. Spojrzałam na stolik przy łóżku, na którym leżał wisiorek od chłopaka i do moich oczu momentalnie zaczęły napływać łzy. Stałam przy otwartym oknie, muzyka grała dość głośno więc miałam nadzieję, że nikt nie usłyszał mojego szlochu, chociaż gorzej było z tym, że zobaczyć mógł mnie każdy, kto znajdował się przy basenie... Czyli Liam, Zayn, Malvina, Louis... Co? Wróć! Zayn i Malvina? Jeszcze bardziej zapłakałam widząc ich razem rozmawiających i śmiejących się z żartów Louisa. Zakryłam usta dłonią widząc, że Malik patrzy w górę. Przestraszyłam się, że mnie widział, ale pokazywał Malvinie lecący w górze samolot. Ona się zaśmiała i mocno do niego przytuliła, a ja nie mogąc dłużej na to patrzeć po prostu wycofałam się w głąb pokoju, podeszłam do szafy i wyjęłam z niej przydużą na siebie bluzę. Chciałam wyjść z domu, pobyć całkiem sama w ciszy nocy, która powoli zapadała. Otworzyłam drzwi zakładając bluzę, ale nie dane było mi opuścić pokój, gdyż wpadłam na chcącego wejść do środka bruneta. W tamtej chwili najchętniej zapadłabym się pod ziemię. Nie chciałam, by widział mnie w takim stanie, nie chciałam, żeby widział mój płacz. Cofnęłam się do pokoju, a on za mną. Zamykając drzwi jednocześnie złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Nie bardzo wiedziałam co mam zrobić, ale czułam się tak słaba... Tak całkowicie wypruta z jakichkolwiek uczuć, że nie mogłam postąpić inaczej jak tylko wtulić się w chłopaka i zacząć płakać normalnie, jeszcze głośniej, ale spokojniej. Bez obaw, że ktoś mnie usłyszy i uzna za wariatkę, która podczas takiej imprezy i wśród jednego z najbardziej rozpoznawalnych bandów na świecie ryczy właściwie z błahego powodu.
- Już nie płacz... - Zayn kołysał naszymi ciałami i głaskał mnie po plecach. Sama teraz nie wiem dlaczego zaczęłam bić go pięściami w klatkę piersiową wciąż płacząc i krzycząc w jego stronę jakieś obraźliwe rzeczy. Miałam gdzieś w środku nadzieję, że mnie zostawi i po prostu wyjdzie, ale tak się nie stało. Złapał mnie za obie ręce i przyłożył sobie do serca.
- Nadine, Liam mi wszystko powiedział. O waszej rozmowie, o tym, że postanowiłaś jednak mi wybaczyć. Uspokój się, proszę. Wiem, że nie będzie łatwo, ale uwierz mi, że zrobię wszystko co w mojej mocy by było między nami tak jak dawniej - Odsunął mnie od siebie delikatnie - Nads, spójrz na mnie - złapał mnie za podbródek i zmusił do spojrzenia sobie w oczy - Nie płacz, głuptasie. Wszystko będzie dobrze - uśmiechnął się delikatnie i znów mnie do siebie przytulił.

Po kolejnych dwóch dniach, chłopcy szykowali się do wyjazdu w trasę. Było mi, co prawda szkoda, bo właśnie zaczęłam dogadywać się ze wszystkimi niczym z najlepszymi przyjaciółmi, a oni wyjeżdżają na niewiadomą ilość czasu. Ale Niall obiecał, że będzie dzwonił do rodziców i przy tym porozmawia ze mną, a Zayn zadeklarował, że będzie dzwonił do mnie codziennie, a jeśli nie będzie to  możliwe, bo skopie tyłki każdemu, kto mu tego zabroni. I to był ten sam Zayn Malik jakiego poznałam w dzieciństwie. Tylko, że tamten Zayn nie całował się z Malviną Donavan i nie mówił jak bardzo ją kocha. Wtedy najważniejsza dla niego byłam ja.
Ugh! Ależ ze mnie egoistka. Nie powinnam tak myśleć, przecież minęło sporo czasu. Miał prawo znaleźć sobie kogoś innego.
Tylko dlaczego tym kimś musiała być akurat moja siostra?
Wszyscy już poznali prawdę dotyczącą Malviny i jej rodziców. Co prawda była to moja rodzina, ale wciąż nie mogłam się do tego przyzwyczaić a poza tym obiecałam sobie, ze nie zacznę żyć na nowo w ich towarzystwie, bo dobrze mi było jak żyłam ze świadomością, że byłam sierotą.
- Będę tęsknić... - Niall podszedł do mnie z miną małego pieska i mocno przytulił.
- Ja też, Niall - uśmiechnęłam się odwzajemniając uścisk.
- Pamiętaj, że jeśli ktoś będzie cię zaczepiał, daj mu z kopa, jak mi ostatnio - jako następny podszedł do mnie Louis przypominając akcję z poprzedniego dnia jak to przed przypadek kopnęłam go w tyłek kiedy gwałtownie mnie obudził. Było mi później strasznie głupio, ale wszystko obróciliśmy w zwykły żart.
- To nie było specjalnie! - zaśmiałam się i jego również przytuliłam.
- Ale i tak żałuję, że to nie ja byłem na jego miejscu - Harry jako następny podszedł do mnie zabawnie kręcąc brwiami.
- Ty to zaraz po głowie dostaniesz! - uśmiechnęłam się serdecznie.
- A ja nie chcę ani po tyłku ani po głowie tylko o... tutaj - Liam stanął za Harry'm nastawiając policzek. Pocałowałam go delikatnie w wyznaczone miejsce - Jak tylko będziesz chciała pogadać, siostra, dzwoń! - powiedział z tonem, jakby mi rozkazywał i mocno mnie przytulił.
- Oczywiście, braciszku.
Kiedy przyszła pora na pożegnanie z Zaynem sama do końca nie wiedziałam co mam robić. Tuż za nim stała Malvina, która wyglądała również na zmieszaną. Nie chcąc wzbudzać w niej zazdrości, bez słowa przytuliłam chłopaka, wymamrotałam coś, że będę tęsknić i wycofałam się z salonu. Poszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Podeszłam jeszcze do okna, by po raz ostatni pomachać chłopcom przez okno.

---
Tak więc zgodnie z obietnicą, po sześciu komentarzach dodaję rozdział jedenasty :) Krótki i nieciekawy, ale z tym "pomachaniem chłopcom po raz ostatni", to tak na serio. W kolejnych rozdziałach szykujcie się na więcej akcji! :) No a poza tym chciałam wam pokazać, że naprawdę wróciłam i nie zniknę znów na pół roku.
Bardzo, bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze. Nigdy bym się nie spodziewała, że ktoś po tak długiej nieobecności jeszcze tu wejdzie. Jestem naprawdę mile zaskoczona!
Jeśli możecie, polecajcie TBT1D na swoich blogach. Jeśli to zrobicie, napiszcie mi adres swoich blogów, a ja polecę je u siebie :)
Jeśli macie twitter'a piszcie śmiało co myślicie z tagiem #tbt1Dpl.
Natomiast jeśli macie do mnie jakieś pytania odnośnie tego bloga bądź czegokolwiek, piszcie w komentarzach lub na mojego twitter'a: @rckinlou

8 komentarzy = kolejny rozdział

wiem, że dacie radę do tylu dobić <3

27 czerwca 2014

Rozdział dziesiąty

Po tygodniu, można by powiedzieć, było już znacznie lepiej między mną a Zaynem. Chociaż wciąż bałam się mu zaufać. To było jak... "lubię cię, ale jednocześnie nie lubię". Parę dni po wyjściu Malika ze szpitala, chłopaki postanowili urządzić imprezę, jako ostatnią przed ponownym wyjazdem w trasę koncertową. Przy przygotowaniach było trochę zamieszania w domu Horana, gdzie cała zabawa miała się odbyć, ale ja się w to nie wpychałam. Zamknęłam się po prostu w swoim pokoju i czytałam książkę, dzwoniłam parę razy do domu dziecka, by dowiedzieć się co słychać u pani Swalz oraz panny Brooks. Tęskniłam za nimi, ciekawe co porabiają beze mnie. Zaśmiałam się pod nosem. To przecież absurd, co mój wyjazd z domu dziecka mógł zmienić w życiu tych dwóch kobiet? Cóż... W moim się zmieniło. I to naprawdę dużo, ale czy na lepsze? Zdecydowanie... NIE. Żałowałam, że poszłam od razu na pociąg tylko jak głupia usiadłam na mostku zastanawiając się jaki jest sens mojego życia. W końcu byłam sama, jedyny przyjaciel jakiego miałam okazał się być zwykłym oszustem i kłamcą, Niall prędko by o mnie zapomniał podobnie jak jego rodzice i seniorka. Ech, że też nie mam teraz innych rzeczy na głowie, które pomogłyby mi zapomnieć o tych wszystkich przykrych sprawach, które miały miejsce w moim życiu. Z rozmyślań, całe szczęście wyrwał mnie młody Horan pukając do drzwi.
- Nads, wybacz, że przeszkadzam, ale Zayn przyszedł i chciał z tobą porozmawiać - powiedział cicho jakby obawiał się, że wybuchnę złością na wieść, że Malik ma czelność chcieć ze mną rozmawiać. Kolejny absurd tego dnia.
- Niech wejdzie - uśmiechnęłam się miło i wróciłam do czytania książki. Ani na chwilę nie miałam zamiaru  się od niej oderwać, chyba, że byłoby to konieczne. Pomogłoby mi to w lepszym skupieniu się i może dzięki temu nie wybuchnęłabym złością, gdyby chłopak zechciał po raz kolejny mnie przeprosić. Parę minut później usłyszałam delikatne pukanie do drzwi, a następnie lekkie skrzypnięcie spowodowane otworzeniem ich. Zayn wysunął najpierw głowę do środka, rozejrzał się i dopiero później wszedł. Nie wiem co oni wszyscy tacy zdenerwowani. Przecież nikogo nie zabiję, tak czy nie?
- Cieszę się, że zechciałaś ze mną porozmawiać - odparł siadając na fotelu obok łóżka.
- Mów czego chcesz i najlepiej daj mi spokój - odpowiedziałam nie odrywając wzroku od książki.
- Chciałem tylko ci powiedzieć, że cholernie za tobą tęsknię, Nads.
- Jakoś przez cały czas, kiedy ty bawiłeś się w najlepsze, a ja samotnie spędzałam każdy dzień w domu dziecka, za mną nie tęskniłeś.
- Możesz mi wierzyć lub nie, ale cały czas o tobie myślałem - powiedział i wyjął z kieszeni wisiorek, który oddałam mu kiedy był w szpitalu.
Co prawda rozmawialiśmy już normalnie, ale wciąż nie mogliśmy się porozumieć i choćbyśmy się starali, nie mogło być między nami tak, jak kiedyś. Oczywiście Zayn się starał, robił wszystko, bym mu wybaczyła i żeby wszystko było jak dawniej, ale to nie było proste. Wybaczyć komuś, kto właściwie przez całe twoje życie cię oszukiwał.
- Weź go, proszę i wybacz mi - wyciągnął rękę z wisiorkiem w moją stronę, a ja wciąż nie odwracałam oczu od książki chociaż i tak nie wiedziałam już co czytałam. Byłam całkowicie rozdarta pomiędzy patrzeniem na niego i wybaczeniem mu a kompletnym zignorowaniem chłopaka. W końcu dałam za wygraną i odłożyłam książkę.
- Słuchaj - usiadłam przodem do niego - Chciałabym, żebyś wiedział, że wciąż wiele dla mnie znaczysz jako przyjaciel, ale naprawdę trudno mi będzie tak po prostu o wszystkim zapomnieć zwłaszcza, że młoda Donavanowa ciągle się koło ciebie kręci! - na samo wspomnienie o Malvinie czułam ogromne zdenerwowanie, ale mówiłam dalej - Może najlepiej będzie jeśli po prostu przestaniemy ze sobą rozmawiać, zapomnimy o sobie i będziemy żyć jak przez te wszystkie lata, kiedy się nie widzieliśmy, co? - kiedy to zaproponowałam chłopak spojrzał na mnie niewiarygodnie zdziwiony. Westchnęłam i kontynuowałam - Uwierz mi, wiele nad tym myślałam i nie mogę tak dłużej. Spójrz... Ponowne spotkanie zmieniło między nami naprawdę wiele i nie chcę, by ciągnęło się to, co się zaczęło od tamtego wieczora, kiedy przypadkowo się spotkaliśmy. Zayn... - chłopak spuścił głowę wyraźnie smutny - Postanowiłam jeszcze dzisiaj porozmawiać z rodzicami Niall'a. Na pewien czas wrócę do domu dziecka, a kiedy znajdę pracę wyprowadzę się stąd i obiecuję ci już nigdy więcej nie stanąć na drodze ani twojej, ani twojego zespołu.
- Nads, ja nie mogę się na to zgodzić, rozumiesz? - wstał i podszedł do otwartego balkonu - Nie chciałem, żeby to tak wyszło, dociera to do ciebie? Zmuszono mnie, bym ukrywał przed tobą prawdę i nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak było mi trudno przez te wszystkie lata! Nadine... Tak cholernie za tobą tęskniłem, zdarzało mi się ryczeć po nocach jak dziecko, a ty teraz tak nagle chcesz mnie od siebie odsunąć? - spojrzał na mnie i tym razem to ja spuściłam głowę czując się głupio - Wiesz co... - podszedł do łóżka i rzucił na nie mój wisiorek - Przemyśl to jeszcze. Uszanuję każdą twoją decyzję - powiedział, a ja podniosłam głowę i jedyne co zobaczyłam to smutne oczy Zayna pocierającego lekko brodę. A później wyszedł.
I znów zostawił mnie samą.


Parę godzin później impreza, którą planowali chłopcy rozkręciła się na dobre. Głośną muzykę było słychać w całym domu. Nie rozmawiałam z rodzicami Niall'a ani z seniorką zanim wyjechali na dwa dni, by odpocząć. Postanowiłam to wszystko przemyśleć i wcale nie było to łatwe. Ugh!
Nic nie jest nigdy łatwe, Nadine, pogódź się z tym!
Leżałam na łóżku i tępo patrzyłam w sufit kiedy bez pukania do mojego pokoju wszedł Liam ze szklanką z sokiem w ręku i ciasteczkami.
- Wiedziałem, że jeszcze nie śpisz więc postanowiłem cię odwiedzić - powiedział wesoło. Widać, że był pijany, chociaż nie wiedziałam czy powinien i w ogóle się nawet tego po nim nie spodziewałam!
- Właśnie widzę - uśmiechnęłam się lekko siadając na łóżku.
- Mam dla ciebie sok i ciastka własnej roboty.
- Serio sam upiekłeś te ciastka? - zaśmiałam się głośno patrząc na rządek idealnie ułożonych pięknych ciastek z kawałkami czekolady.
- Czyżbyś wątpiła w moje możliwości i ukryte talenty? - oburzył się w żartach.
- Ależ skąd - wzięłam ciasteczko i ugryzłam kawałek - Mmm! Dobre - i w parę sekund pochłonęłam całe, a chłopak śmiał się głośno.
Usiadł na fotelu obok łóżka i razem ze mną zajadał ciastka, przy okazji rozmawiając. Po głowie cały czas chodziła mi rozmowa z Zaynem i postanowiłam zapytać Liama co zrobiłby na moim miejscu biorąc pod uwagę wszystkie fakty, które miały miejsce. Chwilę się zastanowił zanim odpowiedział, a ja przez ten czas straciłam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę w pełni szczęśliwa. Co moje szczęście miało do tego wszystkiego? Chociaż by to, że właśnie ono od zawsze spoczywało w rękach Malika...
- Cóż... - zaczął Liam - Na pewno nie odtrącałbym go tak od razu. Dałbym jeszcze jedną szansę, zobaczył jak sprawy by się miały i dopiero wtedy podejmować poważne decyzje. To, co mu powiedziałaś, wydaje się robione bez zastanowienia. Ja osobiście nie uwierzyłbym ci, gdybyś powiedziała mi coś takiego - uśmiechnął się - Zayn jest po prostu... delikatny, jak dziecko. Jeśli powiesz mu coś, czego nie chce usłyszeć dołuje się w najlepsze, ale znam go bardzo dobrze i wiem, że jeśli dałabyś mu drugą szansę, na pewno by jej nie zmarnował.
Liam uśmiechnął się i przełamał ostatnie ciastko na pół podając mi połowę. Mimo tego, iż był pijany, jego słowa miały sens i gdyby nie to, że wydawał się być porządnym chłopakiem nie wzięłabym sobie jego słów do serca. Tak czy inaczej postanowiłam dać Zaynowi jeszcze jedną szansę.


---
Cześć i czołem! Pamiętacie mnie jeszcze? Wiem... wiem, że rozdziałam napisać już dawno i miałam na dobre wrócić do tej historii, ale tyle się działo w moim życiu osobistym, że nie macie pojęcia. Ale wracam! Teraz wracam, jeśli tylko będzie dla kogo. Mam nadzieję, że będziecie komentować rozdziały i wyrażać swoje zdanie. Z powyższego jestem nawet zadowolona chociaż wiem że jest krótki i mało się w nim dzieje, ale w następnym... Ooooj, będzie się działo. Także zachęcam was do komentowania! 6 komentarzy = kolejny rozdział. Kiedy to nastąpi? Nie wiem, ale czekam na podaną ilość komentarzy :)

Przy okazji chciałabym zaprosić was na dwa inne blogi, które prowadzę. Jeden to blog graficzny, drugi to opowiadanie z Lou Tomlinsonem w roli głównej, zapraszam!

GRAFICZNY

PS, na każdym z tych blogów podpisuję się jako Andrea.

Pozdrawiam i do następnego!

3 marca 2014

~ 09 ~

Czwórka chłopaków jechała samochodem kłócąc się po drodze, jaki to Louis Tomlinson jest głupi, że nie zrozumiał wcześniej tego, co Nadia mu powiedziała.
A Zayn? On jako jedyny wiedział, że to, co dziewczyna ukryła w swoich słowach mogło być prawdą i dlatego kazał im jechać do domu Malviny.
Może my jednak mamy jakieś zdolności telepatyczne? pomyślał. Bo właściwie nie powiedziała mu, że ma zamiar udać się do Donavanów, tak samo jak nie powiedziała, że zamierza... się zabić, a on wiedział, że będzie do tego zdolna. Za dużo wydarzeń jak na jeden dzień i dla niego i dla niej. Zayn był bardzo zmęczony, dlatego też zamknął oczy i natychmiast zasnął.

* * * * * *

- Nie uważa pani, że lepiej byłoby wyjawić mi prawdę kiedy jeszcze babcia życia niż teraz kiedy nie jestem w stanie nikomu uwierzyć? - byłam strasznie zła, ale starałam się trzymać emocje na wodzy -W to akurat wierzę, a wie pani dlaczego?
- Wiem, że Zayn ci wszystko powiedział, ale...
- Nie ma żadnego "ale"! - byłam po prostu wściekła - Nie ma pani pojęcia jak było mi przykro kiedy widziałam dzieci bawiących się z rodzicami na placu. Nie ma pani pojęcia, co czułam kiedy trafiłam do domu dziecka! - zauważyłam, jak kobieta otwiera usta ze zdziwienia - Tak, MAMO - zaakcentowałam - Spędziłam w domu dziecka dwa lata, do wczoraj, kiedy Horanowie przyjechali po mnie - zaczerpnęłam trochę powietrza - A teraz jestem tu tylko po to, by powiedzieć, że dziękuję - Spencer Donavan spojrzała na mnie jeszcze bardziej zdziwiona - Dziękuję, ze postąpiła pani tak, a nie inaczej - w moich oczach ponownie stanęły łzy - Nauczyło mnie to prawdziwego życia, a nie jak w domu dla lalek, którego tak naprawdę nigdy nie miałam. Nikt mną nie kierował, nie mówił co mam robić...
- Może... Moglibyśmy... - zaśmiałam się przerywając jej.
- Zacząć wszystko od nowa? - z niedowierzaniem kiwnęłam głową - Nie, a wie pani dlaczego? - potrząsnęła przecząco głową - A ty wiesz? - zwróciłam się do Malviny Donavan.
- Bo nie masz rodziców... - powiedziała patrząc smutno w jakiś punkt na ścianie.
- Bingo - klasnęłam w dłonie - Panie wybaczą, śpieszę się na pociąg.
- Wyjeżdżasz? Dokąd? -
- ... Tam, gdzie mnie nikt nie znajdzie - szepnęłam i wstałam z miękkiej kanapy. Odwróciłam się i zatrzymałam w półkroku do drzwi wyjściowych.
- Dzień dobry i do widzenia TATUSIU - zaakcentowałam po czym wyminęłam go i odeszłam w swoją stronę.

Wychodząc z ich domu należałam do ludzi, którzy uważali, że śmierć jest najlepszym roziązaniem na wszystko. To też ruszyłam w stronę największego mostu w mieście...

* * * * * * NIALL.

Kiedy poznałem tę dziewczynę, wydawała się niewinna, a teraz? Byłem w stanie zrozumieć, że zdenerwowała się przez to, co powiedział Zayn, ale żeby się od razu zabijać?! Każdy problem przecież da się rozwiązać.
- Niall! - krzyknął Liam tym samym wyciągając mnie z rozmyślań - Czy to nie ona?! - zawołał pokazując palcem na dziewczynę siedzącą na Paul Bridge.
- Jeezu! - zakryłem usta dłonią - Zatrzymaj auto! - krzyknąłem do Louis'ego - Idę po nią. Patrzcie tam cały czas i w razie czego ratujcie ją, bo w przeciwnym razie Zayn nas zabije - westchnąłem.
Biegnąc w stronę niewielkich schodków prowadzących na most patrzyłem cały czas na dziewczynę. Machała nogami niczym mała dziewczynka czekająca na śmierć, która gotowa była przyjąć ją do siebie.
Wstała!
Rzuciłem się biegiem w stronę mostu. Tyle tam samochodów i przechodniów, dlaczego nikt jej nie pomoże?!

* * * * * *

Po dziesięciu minutach chłopaki wreszcie udało się dobiec do miejsca, w którym, o dziwo, dziewczyna jeszcze stała.
- Nadia! - zawołał zdyszany. Dziewczyna nawet się nie poruszyła - Nadine! - usłyszał, że płakała - Nads, chodź tu do mnie, proszę cię! To nic nie da - mówił co mu ślina na język przyniosła - Chodź tutaj, do cholery! Sprawisz tylko cierpienie sobie i wszystkim innym... Zayn'owi.
- On mnie akurat nie obchodzi... - powiedziała cicho - Zranił mnie, jak cała reszta. Teraz niech oni sobie pocierpią! - zrobiła krok w przód, a Niall oddychał coraz szybciej, ale nie ze zmęczenia... Bardziej ze strachu, że naprawdę skoczy.
- Nadine, błagam! To naprawdę niczego nie załatwi!
- Nie wiesz, co przeżyłam i ile wycierpiałam!
- Nie... Ale mogę to sobie wyobrazić. Nads, chodź tu - wyciągnął rękę w jej stronę - Złap mnie i odejdź od krawędzi, a obiecuję, że wszystko będzie się układać tak, jak chcesz. Dziewczyno, proszę cię - mówił, ale brunetka niewiele sobie z tego robiła wciąż stojąc na krawędzi i patrząc przed siebie. Gdzieś w dole mignęły jej postacie chłopaków czekających na dalszy rozwój wydarzeń, ale była ich trójka. Jeśli dołączyć Niall'a, była czwórka, a Zayn? Cóż... Udawał okropne bóle i wyręczał się chłopakami? Do tego doprowadziła ta jego kariera?! - Nadine, spójrz na mnie - kiedy tylko trochę odwróciła twarz w jego stronę, blondyn uznał, że to połowa sukcesu - Obiecuję ci, że jeśli zejdziemy cali z tego mostu, nikt więcej cię nie zrani i osobiście postaram się o to, byś była szczęśliwa.
- Tego nie możesz mi obiecać. Znamy się tylko jeden dzień...
- W czym to przeszkadza?
- Ufam ci Niall... Nie znamy się długo, ale zaufałam ci.
- Więc... Zejdź, proszę - starał się oddychać spokojnie, starał się nie krzyczeć, być miły. Zamknął oczy dosłownie na sekundę, a Nadia jakby właśnie na to czekając złapała jego wyciągniętą w jej stronę dłoń.
Zaskoczony chłopak otworzył oczy i przyciągnął ją do siebie mocno przytulając.
- Przepraszam - usłyszał.
- Masz za co - przytulił do siebie bardziej jej głowę - Napędziłaś nam niezłego stracha - zaśmiał się odsuwając ją od siebie powoli - Chodźmy do auta.
Nadia jedynie skinęła głową i przytulona do ciała chłopaka poszła z nim do samochodu, gdzie czekała reszta chłopców.

- x -

Jest! Wreszcie udało mi się coś przepisać, ale jak zwykle musieliście trochę czekać, przepraszam. Mam nadzieję, że rozdział choć trochę wam się spodobał, bo mi osobiście wydaje się, że jest najgorszy ze wszystkich jakie napisałam.
Cóż... Jeśli to opowiadanie wam się podoba / lub nie, to zapraszam na moje ff o Lou Tomlinsonie, które - jestem pewna - przypadnie wam do gustu.


K L I K N I J    T U T A J 


Liczę na wasze szczere opinie zarówno przy tym rozdziale jak i na forgiveness.

16 lutego 2014

Rozdział ósmy

- Kłamiesz! - krzyknęłam - To nie może być prawda! - chodziłam w tę i na zad po sali szpitalnej. Na korytarzu siedziała pozostała czwórka chłopaków  dziwnie patrząc przez okienko w drzwiach - Kłamiesz, Zayn.
- Przysięgam ci, że nie - powiedział cicho.
- Wiesz, gdzie mam te twoje przysięgi? - doskoczyłam do łóżka, na którym leżał - Moi rodzice nie żyją! Zginęli w wypadku, gdy byłam dzieckiem, nazywam się Nadine Moore i nie rozumiem co Malvina i Donavanowie mają wspólnego ze mną!?
- Właśnie próbuję ci to wyjaś...
- Nie masz na to żadnych dowodów - w moich oczach ponownie stanęły łzy - Wszystkie czeki i listy, które mi wysyłali Donavanowie.
- Nie wierzę ci, Zayn. Po prostu nie wierzę! - zerwałam z szyi nieśmiertelnik i rzuciłam nim w twarz chłopaka.
Kiedy wyszłam z sali, słyszałam jak mnie wołał, ale nie słuchałam go. Nie chciałam, by znowu mnie okłamał. Nie tracąc czasu na czekanie, aż winda po mnie przyjedzie, zbiegłam po schodami na parter, musiałam jak najszybciej zaczerpnąć świeżego powietrza. Znalazłam przed budynkiem wolną ławkę więc od razu do niej podeszłam i usiadłam oddychając szybko. Łzy leciały mi z oczu przez policzki na jasne spodnie zostawiając na nich niewielkie plamy. Nie mogłam przyjąć do wiadomości tego, że...
- Nadia, co się stało, dziecko? - usłyszałam głos Louis'ego.
- Znasz Malvinę Donavan? - zapytałam.
- Tak, to przecież narzeczona Zayna... Każdy ją zna - najwidoczniej zdziwiło go to pytanie, podobnie jak mnie to, co przed chwilą usłyszałam z jego ust.
- Powiedz Niallowi, że bardzo przepraszam jego i jego rodzinę za wszelki kłopot i poproś Maurę, by przekazała pani Swalz że bardzo ją kocham.
- Nie rozumiem...
- Nie musisz, po prostu zrób o co cię proszę, dobrze?
- Możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję - cmoknęłam go w policzek - Pozdrów wszystkich - dodałam i odeszłam nic więcej nie mówiąc.


Louis wrócił zdezorientowany do budynki, a później dostał się do zali, w której byli pozostali. Na razie postanowił nic nie mówić reszcie dlatego na pytanie co się stało, odpowiedział że Nadia źle się poczuła i poszła do domu. po chwili wszyscy, wysłuchiwali opowieści Zayna na temat ostatnich kilku godzin kiedy odnalazł Nadię. Tomlinson z każdym kolejnym słowem chłopaka, coraz bardziej rozumiał to, o co prosiła go dziewczyna.
- O--oł... - wyrwało mu się w typowy dla niego sposób.
Cała czwórka spojrzała na niego zdziwiona.

Dziewczyna szła przed siebie doskonale znając swój cel.
Dlaczego jego powrót musiał jeszcze bardziej wszystko skomplikować?, zastanawiała się.
Nie tak wyobrażała sobie ich ponowne spotkanie. Gotowa była wybaczyć mu wszystko, nawet kłamstwa, ale... po tym co powiedział jej, kiedy poprosiła go o szczerość całkowicie zbiło ją z tropu. Ukrywał przed nią prawdę przez cały czas ich znajomości! Patrzył i pozwalał by cierpiała! Nie okłamywał jej, ale ukrywał przed nią prawdę. Najgorszą prawdę.

"Niebezpieczeństwo przy szukaniu prawdy leży w tym, że czasami się ją rzeczywiście znajduje"

Stała pod bramą ogromnego domu z ogrodem wokół i małym, podświetlanym wieczorem chodniczkiem prowadzącym od czarnej bramy do samych schodów werandy. Spojrzała w prawo, gdzie znajdował się ogromny garaż, który z pewnością pomieściłby cztery samochody, a przed nim stało białe porshe, którym Malvina Donavan zwykle jeździła do szkoły. Zayn kiedyś jej to powiedział...
Odwróciła się z powrotem w stronę budynku. Był dwupiętrowy, okna położone były nad sobą w równiutkim rzędzie, a w jednym z nich, Nadia dostrzegła ruch, ale nie widziała kto to był.
To bez sensu, pomyślała i wzdychając chciała odejść, ale ktoś ją zawołał.
Był to kobiecy głos, zdecydowanie nienależący do żadnej ze znanych jej kobiet. Odwróciła się i zauważyła zmierzającą w jej stronę...
- Malvina Donavan... - szepnęła i to bardzo wyraźnie...
- Ta... Dziwne, co? - blondynka zakłopotana stała chwilę w bezruchu - Rod... To znaczy mama chce z tobą porozmawiać.
Nie moja mama, nie nasza mama..., pomyślała Nadia.
- Też... Chciałam z nią porozmawiać.
- Zayn jest skończonym idiotą!
- Dzwonił, czy wysłał pocztówkę ze szpitala? - zadrwiła Moore - Nie martw się, po tym dniu już żadne z was mnie nie zobaczy - dodała przekraczając próg domu.


~x~

Jeeeju, przepraszam że znów zniknęłam na tak długo. Cholera, znienawidzicie mnie pewnie i nikt już więcej tu nie zajrzy jednakże chciałabym was PRZEPROSIĆ ZA SWOJĄ NIEOBECNOŚĆ. Ja po prostu... Nie mogłam zabrać się do przepisywania rozdziału z zeszytu. Jest źle... Bardzo źle. Mój "talent" pisarski się wyczerpuje i ostatnio zastanawiałam się czy nie pójść na emeryturę i skończyć z pisaniem raz na zawsze. Ale jeszcze nic nie postanowiłam, zobaczymy więc jak będzie. Co do rozdziału nie mam zdania. Ale mogę już wam powiedzieć, że powoli zabrałam się za pisanie drugiej części którą znajdziecie tutaj. Jest tam prolog, ale rozdział napiszę po skończeniu tego czyli za dwa rozdziały i epilog na tym blogu. Mam nadzieję, że mimo mojej dłuugiej nieobecności jednak ktoś wyrazi chęć zostawienia po sobie choćby śladu i zajrzy jeszcze na bloga z drugą częścią. Bardzo zależy mi na waszych opiniach. A jeśli chodzi o wygląd tego bloga - zmienię niedługo, bo ten szablon to totalna porażka. A jeśli chodzi o sam szablon - założyłam własną szabloniarnię, którą znajdziecie tutaj. No... Rozpisałam się. Naprawdę, kochani... Przepraszam was za te nieobecności, obiecuję się poprawić!

Komentujcie, proszę ♥

28 stycznia 2014

Kochani...

Chciałabym was przeprosić za długą nieobecność z rozdziałem, ale musicie mnie zrozumieć. Nie mam weny, żadnego pomysłu na nowy rozdział. Nic... Ale postaram się dodać coś w sobotę lub w niedzielę ( 1.02 lub 2.02 ). Mam nadzieję, że nie gniewacie się na mnie i cierpliwie poczekacie na kontynuację opowiadania.

Tymczasem, w wolnej chwili chciałabym zaprosić was na dwa moje nowe blogi ( które przygotowane były na komputerze już dawno, dlatego powstały ) Serdecznie zapraszam:

{ szabloniarnia - klik }

{ FF o Lou - klik }

Jeszcze raz bardzo was przepraszam i liczę na wyrozumiałość.

12 stycznia 2014

Rozdział siódmy

Zayn leżał na szpitalnym łóżku i kłócił się ze stojącą obok pielęgniarką.
- Ona przyjdzie! Wierzę to, że.. - spojrzał wtedy na mnie. Jego oczy skoncentrowały się centralnie na mojej osobie.
- Nads... - głos chłopaka był niewyraźny, albo to ja odbierałam jego słowa jak przez mgłę - Zostawcie nas - zwrócił się o doktora i wciąż stojącej obok jasnowłosej pielęgniarki. Tamta dwójka wymieniła znaczące spojrzenia i kobieta opuściła salę, ale doktor Farrell stał jeszcze chwilę przy łóżku Zayna i obserwował go uważnie. Przez chwilę czułam się tam jakbym była w jakimś szpitalu psychiatrycznym, gdzie lekarz patrzy na pacjenta w celu zweryfikowania powodu, dla którego tak agresywnie podchodzi do osób, których nie chce widzieć, ale nie o to chodziło. Doktor po prostu chciał się upewnić, że może zostawić mnie sam na sam z Zaynem. Spojrzał na mnie. Kiwnął głową w moim kierunku i wyszedł z sali. Kiedy byliśmy już sami z chłopakiem, wciąż stałam na środku pomieszczenia i nie wiedziałam do zrobić. Zauważyłam jak Zayn wskazuje zagipsowaną ręką krzesło obok łóżka. Odchrząknęłam cicho i podeszłam do krzesełka po czym przysiadłam na nim. Zayn chciał coś powiedzieć, ale machnęłam tylko ręką patrząc na niego uważnie.
- Leż cicho i słuchaj - wzięłam głęboki wdech - Nie obchodzi mnie, co strzeliło ci do głowy, żeby skończyć i nie interesuje mnie to dlaczego tak bardzo chciałeś mnie zobaczyć, bo chyba jasno dałam ci do zrozumienia, ze nie chcę mieć z tobą nic więcej wspólnego ale wiedz jedno... - złapałam szklankę z wodą, która leżała obok na stoliku i zmoczyłam wargi - Jesteś prawdziwym idiotą jeśli myślisz, że nagle zaczniesz mnie interesować. Jest mi przykro, że tu leżysz, ale jednocześnie cieszę się z tego powodu. Obyś zgnił w tym szpitalu - łzy spływały po moich policzkach ale nie przejmowałam się tym. Po co? Zayn i tak wiedział, że cierpiałam. Wiedział, że nie było mi łatwo teraz na niego patrzeć i rozmawiać z nim. Wstałam z krzesełka i odeszłam. Doszłam jedynie do drzwi, gdy usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka.
- Nigdy o tobie nie zapomniałem Nadine - zatrzymał się na chwilę - Dzwoniłem do ciebie, pisałem. To ty nie odbierałaś żadnej wiadomości - próbował usiąść ale było to dla niego bardzo trudne - Nie zwalaj całej winy na mnie - dodał z ogromnym wysiłkiem. Miał rację. Chyba. Nie dostałam od niego żadnej wiadomości, ponieważ w pierwszym tygodniu bycia w domu dziecka, moja komórka magicznie zniknęła z pokoju, w którym mieszkałam!
- Zawsze będziesz moją Nadią - odchrząknął, a ja odwróciłam się w jego stronę - Możesz sobie myśleć co chcesz, ale nigdy... przenigdy o tobie nie zapomnę - opuścił głowę z powrotem na poduszki i przez chwilę w ogóle się nie ruszał. Okazało się, że nabierał sił. Gestem ręki pokazał mi, bym jeszcze raz usiadła obok niego. Podczas, gdy ja wahałam się z wykonaniem czynności, on włożył rękę pod białą jak śnieg kołdrę i coś spod niej wyjął. Nie widziałam tej rzeczy więc po prostu z ciekawości wróciłam na krzesełko.
Siedziałam blisko na wyciągnięcie jego złamanej ręki więc sięgnął do mojej szyi i wyjął spod zielonej koszulki z nadrukiem połowę wisiorka. Jęknęłam cicho kiedy wyjął swoją połowę.
- Pamiętasz? - spojrzał mi w oczy.

"- Zaynie, co tam masz, no!? - pytała zaciekawiona.
- Zaczekaj! Dowiesz się jak dojdziemy do naszej kryjówki - zaśmiał się.
Po kilku minutach doszli na miejsce. Ciemnowłosa usiadła na drewnianym krześle ogrodowym, który Zayn przyniósł ze swojego domu.
- Zamknij oczy - rozkazał a dziewczyna posłusznie wykonała to polecenie.
Po chwili, która dla niej była wiecznością poczuła na szyi coś cienkiego i chłodnego."

-"Od teraz przyjaciele do końca świata", pamiętasz? - zapytał. Doskonale pamiętałam te słowa. - Pamiętasz? - powtórzył wciąż patrząc mi w oczy.
- Tak!
- A pamiętasz co ustaliliśmy jakby któreś z nas chciało to zerwać? - spytał, a ja kiwnęłam twierdząco głową - Nie zrobiłaś tej malutkiej kreski - obejrzał dokładnie moje dłonie. W tamtym momencie cieszyłam się ogromnie, że miałam długie rękawy i nie dane mu było zobaczyć całych moich rąk - Więc nasza przyjaźń jest nadal aktualna.
- Zayn, nie jesteśmy już dziećmi.
-"...Nawet gdy będziemy już dziadkami o laskach..." - zacytował swoje słowa z tamtego dnia.
Rozejrzałam się nerwowo po sali. Złapał mój podbródek i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.
- Wiem, że nadal ci zależy - powiedział - Nie ukryjesz tego przede mną, Nads, i doskonale o tym oboje wiemy.
- Dlaczego mnie wtedy zostawiłeś, Zayn? Powiedz prawdę - poprosiłam.
Dopiero później okazało się, że była to prawda o której nie chciałabym słyszeć.

***

Dziś krótko, ale obiecuję wam, że w następnym rozdziale będzie więcej akcji i oczywiście rozdział będzie dłuższy. Ten chciałam napisać szybko, żebyście nie musieli czekać i byście znów nie pomyśleli, że was zostawiam na pół roku. Hehehe... Mam nadzieję, że mimo długości, rozdział wam się spodobał i poczekacie cierpliwie na ósmy :)

Korzystając z okazji, jeśli już to czytacie, chciałabym was zaprosić na moje nowe opowiadanie tym razem z Lou'im :)

kliknij
Rozdział ósmy postaram się dodać jakoś pod koniec przyszłego tygodnia.
#MuchLove

Ważna sprawa, przeczytaj proszę!
Po dziesięciu rozdziałach i epilogu, planuję zakończyć to opowiadanie.
Piszcie proszę w komentarzach, czy chcecie bym napisała drugą część tej historii, czy całkowicie ją zakończyć. Potrzebuję waszej pomocy, dlatego proszę żebyście nie ignorowali tej notki.

Obserwatorzy