2 lipca 2013

Rozdział czwarty.

- Zayn, czy wierzysz w to, że dwie osoby, które nienawidzą się od dziecka mogą nagle stać się prawdziwymi przyjaciółmi? - zapytała patrząc na rozgrzewającą się przed meczem siatkówki Malvinę Donavan rozmawiającą z liderem drużyny szkolnej.- Nads, znowu z tym zaczynasz? - westchnął lekko zirytowany, ale rozumiał niepokój w jej głosie za każdym razem, gdy zadawała podobne pytania - Ona na mnie leci, ale mnie ona nie kręci.
Nadine chciała mu wierzyć, niestety nie była w stanie, ponieważ nie wiedziała jak życie jej przyjaciela wyglądało w szkole, bo przecież nie uczyła się w szkole lecz w domu. Pomogło to zaoszczędzić jej babci pieniądze, które bardzo były im w tamtych latach potrzebne, gdy trzynastoletnia Nadia nie zdolna była do jakiejkolwiek pracy, a sześćdziesięcioletnia pani Dewaux  miała problemy ze zdrowiem.
- Dla mnie liczysz się tylko ty, rozumiesz? - spojrzał jej w oczy, a jego mina była bardziej niż poważna.
Nadia westchnęła z powątpiewanien."

Dlaczego ja się tym teraz przejmuję? Przecież Zayn już dla mnie nie istnieje,
przeszło mi przez głowę.
Ale kogo ja próbuję oszukać?


Po głowie chłopaka chodził tylko jeden wyraz, imię. To, co wcześniej powiedział Niall pod swoim domem sprawiło, że świat bruneta obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. Jakim prawem, on, Zayn, może myśleć, że Nadia, która pojawiła się w domu jego kumpla  jest tą samą Nadią, którą brunet znał w młodzieńczych latach? Przecież Niall tylko wymówił jej imię, ale... Moment, kiedy Zayn zauważył ten cień w oknie.
- Zayn, kochanie, dlaczego nie śpisz? - usłyszał za plecami głos Malviny, a kiedy odwrócił się w jej stronę, zauważył, że jest ona w samej bieliźnie i patrzy na niego całkowicie przytomnym wzrokiem.- Nie mogę zasnąć - odpowiedział - Chyba pójdę na spacer - wstał i nie mówiąc nic więcej opuścił mieszkanie

Nadia Moore...
W wieku piętnastu lat pojawiła się w domu dziecka po śmierci babci, jej jedynej opiekunki. Przez cały ten czas przebywanie w zupełnie obcym miejscu, myślała o Zaynie. Był jej najlepszym przyjacielem przez długie, dwanaście lat, a teraz go nie ma.

Więc dlaczego cały czas chodzi mi po głowie? Przecież zaczęłam nowe życie. Powinnam już dawno wyrzucić go ze swojej głowy, ale jest to zdecydowanie za trudne. Nie mogąc wytrzymać w domu  z  myślami o chłopaku, postanowiłam wyjść na spacer. Na szczęście  park znajdował się niedaleko domu Horanów.
Idąc powoli w stronę jednej z wolnych ławek, zauważyłam, że zaledwie trzy ławki dalej siedzi jakaś dziewczyna... całkowicie naga! Nie zastanawiając się dłużej, podeszłam bliżej. Płakała.
- Cześć... - rzekłam przerażona jej widokiem - Co się stało? - zapytałam od razu.- Ten idiota Payne się stał! - krzyknęła zapłakana - Ten idiota Payne!
- Czekaj... - zdjęłam z siebie letnią kurtkę, którą założyłam myśląc, że jest chłodno i zarzuciłam ją na plecy blondynki  -Trzeba odprowadzić się do domu... Gdzie mieszkasz?- Nie wrócę do niego! Siłą mnie nie zaciągniesz!- Jak się nazywasz?- Milagros - odparła.- Ja jestem Nadia... Jeśli nie chcesz wrócić do Payna to nie możesz siedzieć tu całą noc - stwierdziłam - Musisz mieć jeszcze jakąś rodzinę, przyjaciół...- Chciałam udać się do Nialla, ale zrobiło mi się słabo. Cholerny dzieciak! - uderzyła się w brzuch. Dopiero wtedy zorientowałam się, że jest w ciąży. 
- Masz na myśli Nialla Horana?- Tak, bo co? - spojrzała na mnie, prawie spokojna... Przynajmniej nie płakała głośno. Przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią, ale w końcu się zdecydowałam.- Chodź, odprowadzę cię do niego.
v A skąd ty wiesz... 
- przerwałam jej.-Mieszkam u niego. To długa historia. Chodź.
Złapała mnie pod rekę i, jak tylko mogła, próbowała zakryć swą nagość pod letnią kurtką.
- Nadia... Bardzo ładne imię - oznajmiła, gdy przeszłyśmy kawałek.- Dziękuję, chociaż ja tak nie uważam. Za to twoje imię... Oznacza "cud", prawda? 
- Tak... Moja mama oglądała kiedyś serial, w którym główna bohaterka właśnie tak się nazywała. Dziwne jest takie imię.. Nijak do mnie nie pasuje.- No cóż... - uśmiechnęłam się.  przyjaźnie - Jesteśmy. Bardzo cię proszę, być zachowywała się...
- Cicho - przerwała mi z uśmiechem - Maura jak zwykle pracuje po noc ach - spojrzała w okno gabinetu pani Horan. - Lepiej będzie jej nie przeszkadzać.. chcę tylko dostać się do Nialla.
- Zaprowadzę cię do swojego pokoju i pójdę po niego, a ty może  ubierzesz coś mojego - zaproponowałam, a ona kiwnęła głową na znak, że taki plan jej odpowiada. 
Cichaczem weszłyśmy do domu.

Zostawiłam dziewczynę w swoim pokoju i pozwoliłam jej ubrać spodnie alladynki i  przydużą na mnie bluzkę na ramiączkach, która na niej leżała idealnie zważając na jej rosnący brzuch. Ruszyłam do pokoju blondyna. Chociaż teraz, gdybym mogła cofnąć czas, nie zrobiłabym tego.


Po opuszczeniu naszego mieszkania, zadzwoniłem do Horana. Ta cała Nadia nie dawała mi spokoju.
- Jasne, stary! I tak całą noc zamierzałem czytać "Buszującego w zbożu" - zaśmiał się, gdy zapytałem, czy mogę go odwiedzić. Teraz, kiedy u niego siedziałem, nie byłem pewien swojej wizyty. Sam nie wiedziałem, czy dobrze zrobię, opowiadając mu moją historię sprzed paru lat. Ale w sumie... czemu nie? Przecież jest moim kumplem. Jednym z najlepszych.
- No, bruneciku , mów co ci leży na sercu - zaśmial się podając mi szklankę z sokiem żurawinowym, który tak bardzo lubilem.

Ledwie zacząłem mu opowiadać o wszystkim kiedy rozległo się ciche pukanie do drzwi. Stanęła w nich...
- Przepraszam, że przeszkadzam, Niall. Jest trochę późno, ale...-v Nadia? - wyrwało mi się. Dziewczyna spojrzała na mnie. Wtedy nie miałem już żadnych wątpliwości. To była ta sama, ta moja Nadine Moore.

Ten głos...- Musiałeś mnie z kims pomylić - odezwałam się po chwili patrzenia na niego - Niall, jest w moim pokoju dziewczyna...- Milagros? - zapytał, a ja pokiwałam twierdząco głową - Nic jej nie jest?- Sam  zobaczysz...- Dobrze, ale czy mógłbym zostać z nią sam? Chciałbym z nią pogadać.- Jasne, nie ma problemu - uśmiechnęłam się, starając się nie patrząc na Zayna, który przeszywał mnie wzrokiem.
 Kiedy Niall opuścił swój pokój, ja poszłam do kuchni. Chciałam być gdziekolwiek, byle znajdować się jak najdalej od Zayna. Szkoda tylko, że wcześniej nie pomyślałam o tym, że brunet, jako dobry przyjaciel Horana może czuć się w jego domu jak w swoim i wejść, nieproszony, do kuchni. Podszedł do lodówki, po brzegi wypełnionej jedzeniem i piciem. Zamknął ją po chwili, nic nie wyjmując.  Kiedy zerknęłam w jego stronę, stał prosto, a jego oczy wpatrzone były centralnie w moją stronę.
- Nadia... - szepnął.- Zayn...

* * * 

Udało mi się wreszcie przepisać nowy rozdział. Wiem, że jest krótki, ale jakiś jest.
Nowy szablon... Co o nim myślicie? Ja nie mam zdania, ale Cam mówi, że jest całkiem niezły. :D

WAŻNE:
Jeśli chcecie być informowane, napiszcie do mnie na TT. Będzie mi lepiej was informować i w ogóle...
@MalikWeruu ~ to mój nick.

Nowy rozdział pojawi się być może w niedzielę, ale nie obiecuję.

Obserwatorzy