28 stycznia 2014

Kochani...

Chciałabym was przeprosić za długą nieobecność z rozdziałem, ale musicie mnie zrozumieć. Nie mam weny, żadnego pomysłu na nowy rozdział. Nic... Ale postaram się dodać coś w sobotę lub w niedzielę ( 1.02 lub 2.02 ). Mam nadzieję, że nie gniewacie się na mnie i cierpliwie poczekacie na kontynuację opowiadania.

Tymczasem, w wolnej chwili chciałabym zaprosić was na dwa moje nowe blogi ( które przygotowane były na komputerze już dawno, dlatego powstały ) Serdecznie zapraszam:

{ szabloniarnia - klik }

{ FF o Lou - klik }

Jeszcze raz bardzo was przepraszam i liczę na wyrozumiałość.

12 stycznia 2014

Rozdział siódmy

Zayn leżał na szpitalnym łóżku i kłócił się ze stojącą obok pielęgniarką.
- Ona przyjdzie! Wierzę to, że.. - spojrzał wtedy na mnie. Jego oczy skoncentrowały się centralnie na mojej osobie.
- Nads... - głos chłopaka był niewyraźny, albo to ja odbierałam jego słowa jak przez mgłę - Zostawcie nas - zwrócił się o doktora i wciąż stojącej obok jasnowłosej pielęgniarki. Tamta dwójka wymieniła znaczące spojrzenia i kobieta opuściła salę, ale doktor Farrell stał jeszcze chwilę przy łóżku Zayna i obserwował go uważnie. Przez chwilę czułam się tam jakbym była w jakimś szpitalu psychiatrycznym, gdzie lekarz patrzy na pacjenta w celu zweryfikowania powodu, dla którego tak agresywnie podchodzi do osób, których nie chce widzieć, ale nie o to chodziło. Doktor po prostu chciał się upewnić, że może zostawić mnie sam na sam z Zaynem. Spojrzał na mnie. Kiwnął głową w moim kierunku i wyszedł z sali. Kiedy byliśmy już sami z chłopakiem, wciąż stałam na środku pomieszczenia i nie wiedziałam do zrobić. Zauważyłam jak Zayn wskazuje zagipsowaną ręką krzesło obok łóżka. Odchrząknęłam cicho i podeszłam do krzesełka po czym przysiadłam na nim. Zayn chciał coś powiedzieć, ale machnęłam tylko ręką patrząc na niego uważnie.
- Leż cicho i słuchaj - wzięłam głęboki wdech - Nie obchodzi mnie, co strzeliło ci do głowy, żeby skończyć i nie interesuje mnie to dlaczego tak bardzo chciałeś mnie zobaczyć, bo chyba jasno dałam ci do zrozumienia, ze nie chcę mieć z tobą nic więcej wspólnego ale wiedz jedno... - złapałam szklankę z wodą, która leżała obok na stoliku i zmoczyłam wargi - Jesteś prawdziwym idiotą jeśli myślisz, że nagle zaczniesz mnie interesować. Jest mi przykro, że tu leżysz, ale jednocześnie cieszę się z tego powodu. Obyś zgnił w tym szpitalu - łzy spływały po moich policzkach ale nie przejmowałam się tym. Po co? Zayn i tak wiedział, że cierpiałam. Wiedział, że nie było mi łatwo teraz na niego patrzeć i rozmawiać z nim. Wstałam z krzesełka i odeszłam. Doszłam jedynie do drzwi, gdy usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka.
- Nigdy o tobie nie zapomniałem Nadine - zatrzymał się na chwilę - Dzwoniłem do ciebie, pisałem. To ty nie odbierałaś żadnej wiadomości - próbował usiąść ale było to dla niego bardzo trudne - Nie zwalaj całej winy na mnie - dodał z ogromnym wysiłkiem. Miał rację. Chyba. Nie dostałam od niego żadnej wiadomości, ponieważ w pierwszym tygodniu bycia w domu dziecka, moja komórka magicznie zniknęła z pokoju, w którym mieszkałam!
- Zawsze będziesz moją Nadią - odchrząknął, a ja odwróciłam się w jego stronę - Możesz sobie myśleć co chcesz, ale nigdy... przenigdy o tobie nie zapomnę - opuścił głowę z powrotem na poduszki i przez chwilę w ogóle się nie ruszał. Okazało się, że nabierał sił. Gestem ręki pokazał mi, bym jeszcze raz usiadła obok niego. Podczas, gdy ja wahałam się z wykonaniem czynności, on włożył rękę pod białą jak śnieg kołdrę i coś spod niej wyjął. Nie widziałam tej rzeczy więc po prostu z ciekawości wróciłam na krzesełko.
Siedziałam blisko na wyciągnięcie jego złamanej ręki więc sięgnął do mojej szyi i wyjął spod zielonej koszulki z nadrukiem połowę wisiorka. Jęknęłam cicho kiedy wyjął swoją połowę.
- Pamiętasz? - spojrzał mi w oczy.

"- Zaynie, co tam masz, no!? - pytała zaciekawiona.
- Zaczekaj! Dowiesz się jak dojdziemy do naszej kryjówki - zaśmiał się.
Po kilku minutach doszli na miejsce. Ciemnowłosa usiadła na drewnianym krześle ogrodowym, który Zayn przyniósł ze swojego domu.
- Zamknij oczy - rozkazał a dziewczyna posłusznie wykonała to polecenie.
Po chwili, która dla niej była wiecznością poczuła na szyi coś cienkiego i chłodnego."

-"Od teraz przyjaciele do końca świata", pamiętasz? - zapytał. Doskonale pamiętałam te słowa. - Pamiętasz? - powtórzył wciąż patrząc mi w oczy.
- Tak!
- A pamiętasz co ustaliliśmy jakby któreś z nas chciało to zerwać? - spytał, a ja kiwnęłam twierdząco głową - Nie zrobiłaś tej malutkiej kreski - obejrzał dokładnie moje dłonie. W tamtym momencie cieszyłam się ogromnie, że miałam długie rękawy i nie dane mu było zobaczyć całych moich rąk - Więc nasza przyjaźń jest nadal aktualna.
- Zayn, nie jesteśmy już dziećmi.
-"...Nawet gdy będziemy już dziadkami o laskach..." - zacytował swoje słowa z tamtego dnia.
Rozejrzałam się nerwowo po sali. Złapał mój podbródek i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.
- Wiem, że nadal ci zależy - powiedział - Nie ukryjesz tego przede mną, Nads, i doskonale o tym oboje wiemy.
- Dlaczego mnie wtedy zostawiłeś, Zayn? Powiedz prawdę - poprosiłam.
Dopiero później okazało się, że była to prawda o której nie chciałabym słyszeć.

***

Dziś krótko, ale obiecuję wam, że w następnym rozdziale będzie więcej akcji i oczywiście rozdział będzie dłuższy. Ten chciałam napisać szybko, żebyście nie musieli czekać i byście znów nie pomyśleli, że was zostawiam na pół roku. Hehehe... Mam nadzieję, że mimo długości, rozdział wam się spodobał i poczekacie cierpliwie na ósmy :)

Korzystając z okazji, jeśli już to czytacie, chciałabym was zaprosić na moje nowe opowiadanie tym razem z Lou'im :)

kliknij
Rozdział ósmy postaram się dodać jakoś pod koniec przyszłego tygodnia.
#MuchLove

Ważna sprawa, przeczytaj proszę!
Po dziesięciu rozdziałach i epilogu, planuję zakończyć to opowiadanie.
Piszcie proszę w komentarzach, czy chcecie bym napisała drugą część tej historii, czy całkowicie ją zakończyć. Potrzebuję waszej pomocy, dlatego proszę żebyście nie ignorowali tej notki.

Obserwatorzy