Niebo było szare. Słońce
zakrywały ciemne chmury, z których lał się ulewny deszcz. Siedząc na łóżku w
swoim pokoju zastanawiałam się jak to jest. Jak to jest mieć grono oddanych
przyjaciół, którzy będą gotowi skoczyć za Ciebie w ogień. Którzy będą przy
Tobie kiedy będziesz ich naprawdę potrzebować. Którzy nie zostawią Cię w
potrzebie i pocieszą dobrym słowem. Zayn opuścił mnie kiedy miałam 15 lat. W
tym samym roku zmarła moja babcia, która sprawowała nade mną opiekę po zmarłych
rodzicach, odkąd miałam 3 latka. Zostałam wtedy całkiem sama. Nie miałam
żadnego innego przyjaciela. Tylko Zayn. Kiedy i on odszedł miałam wrażenie, że
już nigdy nie będę szczęśliwa tak, jak byłam szczęśliwa przy nim.
Po trafieniu do domu dziecka również nie miałam dobrze. Ludzie wyśmiewali się ze mnie. Z mojego wyglądu, zachowania. Cicha Nadine Moore z czasem stała się nadwrażliwą i wredną Nadią, która potrafiła stawiać czoło innym. Z czasem pewne osoby się na mnie poznały, ale i tak nigdy nie zaznałam z nikim prawdziwej przyjaźni. Niekoniecznie tej na całe życie. Nie zaznałam żadnej.
Usłyszałam pukanie do ciemno drewnianych drzwi pokoju, w którym mieszkałam sama. Zezwoliłam na wejście i zauważyłam wchodzącą do pomieszczenia pannę Brooks, która sprawowała opiekę tego dnia nad dziećmi ze starszymi. Lubiłam tę kobietę. Zawsze pomagała mi, kiedy miałam jakiś problem. Wysłuchała. Rzuciła dobrą radą, która zwykle się sprawdzała. Za każdym razem, kiedy ona odwiedzała mnie, albo ja ją – mogłam odczytać z jej twarzy to, o czym myśli. Ale nie tym razem. Jej twarz była jak kamień – nie wyrażała żadnych emocji. Przestraszyłam się trochę. W głowie gdzieś chodziła mi myśl, że znowu któraś z dziewczyn naskarżyła na mnie, mimo, iż nic nie zrobiłam. Ale to nie o to chodziło.
- Pani Swalz powiedziała, że masz się spakować. Masz dwie godziny – powiedziała smutnym głosem.
Natychmiast wstałam z łóżka odkładając na swoje miejsce poduszkę, do której się przytulałam.
- Że co proszę? Dwie godziny na spakowanie się? O co chodzi? – zapytałam nieco zdenerwowana i przerażona zarazem.
- Nie wiem nic, oprócz tego, że masz się spakować. – odpowiedziała i nie udzielając mi więcej informacji, opuściła mój pokój. Zdenerwowana jak jeszcze nigdy postanowiłam złożyć wizytę w pokoju pani Swalz. Nie robiąc sobie nic z tego, że kobieta rozmawiała przez telefon i była bardzo zajęta – wtargnęłam do jej pokoju i zabrałam jej słuchawkę kończąc połączenie odrzuceniem jej na swoje miejsce.
- Co to ma znaczyć?! – wrzasnęła, ale ja nie robiłam sobie z tego większej katastrofy. Osoby, które widziały moje wtargnięcie do pokoju stanęły w drzwiach i ze zdziwieniem obserwowały całe zdarzenie.
- Czy nie umawiałyśmy się tak, że do skończenia moich osiemnastych urodzin, zostanę tutaj? – zapytałam nadzwyczaj spokojnie. Aż sama się zdziwiłam. Powinnam wytargać ją za te siwe kłaki. Złamała obietnicę! Został mi jeszcze jeden rok bycia w domu dziecka, a później miałam zacząć nowe, własne życie poza murami tego przytłaczającego budynku. Tyle czasu przygotowywałam się do życia w tym miejscu. Jeszcze tylko rok! A ona po dwóch latach bycia tutaj każe mi się wyprowadzać? Coś mi tu nie grało… Musiałam to wyjaśnić. Kobieta obawiając się tego, że mogę jej coś zrobić wstała ze swojego skórzanego fotela na kółkach i stanęła pod ścianą.
- To nie była łatwa decyzja – wydusiła przestraszona.
- Mhm, domyślam się.
- Zgłosiła się do nas pewna kobieta, która poszukuje dziewczyny chętnej do zajęcia się jej chorą, osiemdziesięcioletnią matką. – zaczęła.
- I że niby ja jestem ta chętna? A pytał mnie ktoś o zdanie?! Nie sądzę! – wykrzyczałam. Byłam tak zdenerwowana, że gdybym miała pod ręką coś, co mogłabym rozwalić – już dawno taka rzecz zostałaby w maleńkich częściach na biurku kobiety. Pewnie już połamałabym długopis, gdyby nie wciąż przestraszony ton głosu siwowłosej kobiety.
- Nie pytałam cię o zdanie, bo wiedziałam, że się nie zgodzisz. – powiedziała – Ale ogólnie zrobiłam to dla twojego dobra. Obie dobrze wiemy, że nigdy nie czułaś się tu dobrze, a ja nie mogłam nic na to poradzić. To dlatego powiedziałam tej pani, że możesz podjąć się pracy w jej domu, ale pod warunkiem, że będzie płaciła ci niewysoką pensję. Będziesz miała u niej mały pokój do swojej dyspozycji. – dodała nieco spokojniejszym głosem. – Jeśli nie odpowiada ci to, co zrobiłam mogę zadzwonić do tej kobiety i… - podeszłam do drzwi i zamknęłam je, by odciąć innych od tej rozmowy.
- Nie… Nie trzeba – powiedziałam już spokojna spuszczając głowę – Przepraszam, że tak na panią naskoczyłam, to chyba ze zmęczenia. Nie spałam dziś dobrze – dodałam z wyrzutem. – Spakuję się i pojadę do tej rodziny, ale pod jednym warunkiem – odparłam, a kobieta spojrzała na mnie pytająco – Będę mogła odwiedzać panią i pannę Brooks.
- Ależ oczywiście, że będziesz mogła! Całe szczęście, że państwo Horan nie mieszkają daleko. Nie będziesz musiała nawet zamawiać taksówki, by tu dotrzeć. – pani Swalz uśmiechnęła się, a ja odwzajemniając ten gest podeszłam do niej i przytuliłam ją mocno.
- Jeszcze raz przepraszam – powiedziałam prawie bliska płaczu.
- Naprawdę nie masz za co – odparła.
Po niecałych trzydziestu minutach od tej rozmowy w końcu wróciłam do swojego pokoju. Zostało mi półtorej godziny na spakowanie się. Wyjęłam spod łóżka dwie duże walizki i spakowałam do nich wszystkie swoje rzeczy, które o dziwo zmieściły się wszystkie i przy okazji zostawiły jeszcze miejsce. Odkładając walizki koło drzwi poszłam do swojej łazienki, by upewnić się, że wyglądam tak, jak powinnam – czysta, z dobrym makijażem oraz fryzurą. Nie chodzi o to, że jestem wielką fanką dobrego wyglądu, ale o to, że nie chciałam źle wypaść przy nowej rodzinie, u której miałam zamieszkać. Po dziesięciu minutach leżenia na łóżku usłyszałam pukanie do drzwi. Tym razem nie była to panna Brooks przynosząca mi złe wieści, ale pani Swalz we własnej osobie. Podniosłam się na łóżku do pozycji siedzącej i spojrzałam na nią.
- Za dziesięć minut przyjedzie po ciebie pani Horan – powiedziała uśmiechając się smutno. Odwzajemniłam ten gest równie smutno jak ona. Nie uśmiechała mi się cała ta sprawa z opuszczeniem domu dziecka. Nienawidziłam wszystkich tych ludzi, z wyjątkiem dwóch ważnych dla mnie pań, ale mimo to nie chciałam odchodzić. To bolało mnie tak samo jak odejście Zayna. O ile nie bardziej…
- Zanim się pożegnamy, chciałabym ci to podarować – dodała pokazując mi na swojej dłoni piękny, srebrny wisiorek z podobizną Matki Bożej. Spojrzałam na kobietę zdziwiona – Chciałam ci to podarować na twoje osiemnaste urodziny, w momencie, kiedy nas opuścisz, ale nie doczekamy tego czasu dlatego daję ci to teraz. Niech cię chroni i przypomina o nas kiedy poczujesz się źle, czy kiedy będzie ci smutno.
- Przecież nigdy bym o was nie zapomniała – powiedziałam cicho z uśmiechem.
Odwróciłam się do niej plecami i pozwoliłam, by zapięła wisiorek na mojej szyi.
- Wiem, kochanie – uśmiechnęła się i przytuliła mnie mocno.
Nie minęło pięć minut jak panna Brooks poinformowała nas o przyjeździe państwa Horan. Trochę wcześnie, ale pięć minut nie robi przecież zbyt wielkiej różnicy, prawda? Panie pomogły mi znieść walizki do holu, gdzie czekali państwo.
- Witaj, ty jesteś pewnie Nadia? – kobieta, imieniem Maura Horan uśmiechnęła się do mnie podając dłoń.
- Nadine, ale mówią mi Nadia – uścisnęłam jej rękę również się uśmiechając. Obok kobiety nie zauważyłam jej męża, a koło mnie nie stały także moje walizki więc pomyślałam, że zabrał je do samochodu.
- Przepraszam, ale bardzo nam się spieszy… - jasnowłosa zwróciła się do pani Swalz – Czy mogę przyjechać jutro, by z panią porozmawiać? – zapytała, podczas gdy ja żegnałam się z panną Brooks.
- Oczywiście – pani Swalz uśmiechnęła się i przytuliła mnie na pożegnanie szepcząc mi do ucha, bym na siebie uważała i że wszystko będzie dobrze. Uśmiechnęłam się i razem z panią Horan opuściłam dom dziecka.
W tamtej chwili miałam zacząć całkiem nowe życie. Sama nie wiedziałam wtedy czy będzie lepsze, czy gorsze niż dotychczas. Ale byłam pewna, że jeszcze kiedyś mogę być szczęśliwa.
_ _ _ _ _
Powinnam dodać ten rozdział we wtorek, ale sama nie mogłam się doczekać by wam go pokazać. Koniecznie muszę wiedzieć co o nim myślicie i co wam się w nim nie podoba. :-)
Miałam dwie wersje pierwszego rozdziału. Pierwsza była znacznie krótsza niż ten rozdział, który przeczytaliście, ale mam wrażenie, że ta wersja jest o wiele lepsza od tamtej, dlatego podałam wam ten rozdział. :-) Mam nadzieję, że wam się spodobał.
Chciałabym podziękować wszystkim za komentarze pod prologiem. Nie spodziewałam się, że komukolwiek mógłby się on spodobać. :-) Jesteście wspaniali!
Dziękuję i pozdrawiam. :-*
Po trafieniu do domu dziecka również nie miałam dobrze. Ludzie wyśmiewali się ze mnie. Z mojego wyglądu, zachowania. Cicha Nadine Moore z czasem stała się nadwrażliwą i wredną Nadią, która potrafiła stawiać czoło innym. Z czasem pewne osoby się na mnie poznały, ale i tak nigdy nie zaznałam z nikim prawdziwej przyjaźni. Niekoniecznie tej na całe życie. Nie zaznałam żadnej.
Usłyszałam pukanie do ciemno drewnianych drzwi pokoju, w którym mieszkałam sama. Zezwoliłam na wejście i zauważyłam wchodzącą do pomieszczenia pannę Brooks, która sprawowała opiekę tego dnia nad dziećmi ze starszymi. Lubiłam tę kobietę. Zawsze pomagała mi, kiedy miałam jakiś problem. Wysłuchała. Rzuciła dobrą radą, która zwykle się sprawdzała. Za każdym razem, kiedy ona odwiedzała mnie, albo ja ją – mogłam odczytać z jej twarzy to, o czym myśli. Ale nie tym razem. Jej twarz była jak kamień – nie wyrażała żadnych emocji. Przestraszyłam się trochę. W głowie gdzieś chodziła mi myśl, że znowu któraś z dziewczyn naskarżyła na mnie, mimo, iż nic nie zrobiłam. Ale to nie o to chodziło.
- Pani Swalz powiedziała, że masz się spakować. Masz dwie godziny – powiedziała smutnym głosem.
Natychmiast wstałam z łóżka odkładając na swoje miejsce poduszkę, do której się przytulałam.
- Że co proszę? Dwie godziny na spakowanie się? O co chodzi? – zapytałam nieco zdenerwowana i przerażona zarazem.
- Nie wiem nic, oprócz tego, że masz się spakować. – odpowiedziała i nie udzielając mi więcej informacji, opuściła mój pokój. Zdenerwowana jak jeszcze nigdy postanowiłam złożyć wizytę w pokoju pani Swalz. Nie robiąc sobie nic z tego, że kobieta rozmawiała przez telefon i była bardzo zajęta – wtargnęłam do jej pokoju i zabrałam jej słuchawkę kończąc połączenie odrzuceniem jej na swoje miejsce.
- Co to ma znaczyć?! – wrzasnęła, ale ja nie robiłam sobie z tego większej katastrofy. Osoby, które widziały moje wtargnięcie do pokoju stanęły w drzwiach i ze zdziwieniem obserwowały całe zdarzenie.
- Czy nie umawiałyśmy się tak, że do skończenia moich osiemnastych urodzin, zostanę tutaj? – zapytałam nadzwyczaj spokojnie. Aż sama się zdziwiłam. Powinnam wytargać ją za te siwe kłaki. Złamała obietnicę! Został mi jeszcze jeden rok bycia w domu dziecka, a później miałam zacząć nowe, własne życie poza murami tego przytłaczającego budynku. Tyle czasu przygotowywałam się do życia w tym miejscu. Jeszcze tylko rok! A ona po dwóch latach bycia tutaj każe mi się wyprowadzać? Coś mi tu nie grało… Musiałam to wyjaśnić. Kobieta obawiając się tego, że mogę jej coś zrobić wstała ze swojego skórzanego fotela na kółkach i stanęła pod ścianą.
- To nie była łatwa decyzja – wydusiła przestraszona.
- Mhm, domyślam się.
- Zgłosiła się do nas pewna kobieta, która poszukuje dziewczyny chętnej do zajęcia się jej chorą, osiemdziesięcioletnią matką. – zaczęła.
- I że niby ja jestem ta chętna? A pytał mnie ktoś o zdanie?! Nie sądzę! – wykrzyczałam. Byłam tak zdenerwowana, że gdybym miała pod ręką coś, co mogłabym rozwalić – już dawno taka rzecz zostałaby w maleńkich częściach na biurku kobiety. Pewnie już połamałabym długopis, gdyby nie wciąż przestraszony ton głosu siwowłosej kobiety.
- Nie pytałam cię o zdanie, bo wiedziałam, że się nie zgodzisz. – powiedziała – Ale ogólnie zrobiłam to dla twojego dobra. Obie dobrze wiemy, że nigdy nie czułaś się tu dobrze, a ja nie mogłam nic na to poradzić. To dlatego powiedziałam tej pani, że możesz podjąć się pracy w jej domu, ale pod warunkiem, że będzie płaciła ci niewysoką pensję. Będziesz miała u niej mały pokój do swojej dyspozycji. – dodała nieco spokojniejszym głosem. – Jeśli nie odpowiada ci to, co zrobiłam mogę zadzwonić do tej kobiety i… - podeszłam do drzwi i zamknęłam je, by odciąć innych od tej rozmowy.
- Nie… Nie trzeba – powiedziałam już spokojna spuszczając głowę – Przepraszam, że tak na panią naskoczyłam, to chyba ze zmęczenia. Nie spałam dziś dobrze – dodałam z wyrzutem. – Spakuję się i pojadę do tej rodziny, ale pod jednym warunkiem – odparłam, a kobieta spojrzała na mnie pytająco – Będę mogła odwiedzać panią i pannę Brooks.
- Ależ oczywiście, że będziesz mogła! Całe szczęście, że państwo Horan nie mieszkają daleko. Nie będziesz musiała nawet zamawiać taksówki, by tu dotrzeć. – pani Swalz uśmiechnęła się, a ja odwzajemniając ten gest podeszłam do niej i przytuliłam ją mocno.
- Jeszcze raz przepraszam – powiedziałam prawie bliska płaczu.
- Naprawdę nie masz za co – odparła.
Po niecałych trzydziestu minutach od tej rozmowy w końcu wróciłam do swojego pokoju. Zostało mi półtorej godziny na spakowanie się. Wyjęłam spod łóżka dwie duże walizki i spakowałam do nich wszystkie swoje rzeczy, które o dziwo zmieściły się wszystkie i przy okazji zostawiły jeszcze miejsce. Odkładając walizki koło drzwi poszłam do swojej łazienki, by upewnić się, że wyglądam tak, jak powinnam – czysta, z dobrym makijażem oraz fryzurą. Nie chodzi o to, że jestem wielką fanką dobrego wyglądu, ale o to, że nie chciałam źle wypaść przy nowej rodzinie, u której miałam zamieszkać. Po dziesięciu minutach leżenia na łóżku usłyszałam pukanie do drzwi. Tym razem nie była to panna Brooks przynosząca mi złe wieści, ale pani Swalz we własnej osobie. Podniosłam się na łóżku do pozycji siedzącej i spojrzałam na nią.
- Za dziesięć minut przyjedzie po ciebie pani Horan – powiedziała uśmiechając się smutno. Odwzajemniłam ten gest równie smutno jak ona. Nie uśmiechała mi się cała ta sprawa z opuszczeniem domu dziecka. Nienawidziłam wszystkich tych ludzi, z wyjątkiem dwóch ważnych dla mnie pań, ale mimo to nie chciałam odchodzić. To bolało mnie tak samo jak odejście Zayna. O ile nie bardziej…
- Zanim się pożegnamy, chciałabym ci to podarować – dodała pokazując mi na swojej dłoni piękny, srebrny wisiorek z podobizną Matki Bożej. Spojrzałam na kobietę zdziwiona – Chciałam ci to podarować na twoje osiemnaste urodziny, w momencie, kiedy nas opuścisz, ale nie doczekamy tego czasu dlatego daję ci to teraz. Niech cię chroni i przypomina o nas kiedy poczujesz się źle, czy kiedy będzie ci smutno.
- Przecież nigdy bym o was nie zapomniała – powiedziałam cicho z uśmiechem.
Odwróciłam się do niej plecami i pozwoliłam, by zapięła wisiorek na mojej szyi.
- Wiem, kochanie – uśmiechnęła się i przytuliła mnie mocno.
Nie minęło pięć minut jak panna Brooks poinformowała nas o przyjeździe państwa Horan. Trochę wcześnie, ale pięć minut nie robi przecież zbyt wielkiej różnicy, prawda? Panie pomogły mi znieść walizki do holu, gdzie czekali państwo.
- Witaj, ty jesteś pewnie Nadia? – kobieta, imieniem Maura Horan uśmiechnęła się do mnie podając dłoń.
- Nadine, ale mówią mi Nadia – uścisnęłam jej rękę również się uśmiechając. Obok kobiety nie zauważyłam jej męża, a koło mnie nie stały także moje walizki więc pomyślałam, że zabrał je do samochodu.
- Przepraszam, ale bardzo nam się spieszy… - jasnowłosa zwróciła się do pani Swalz – Czy mogę przyjechać jutro, by z panią porozmawiać? – zapytała, podczas gdy ja żegnałam się z panną Brooks.
- Oczywiście – pani Swalz uśmiechnęła się i przytuliła mnie na pożegnanie szepcząc mi do ucha, bym na siebie uważała i że wszystko będzie dobrze. Uśmiechnęłam się i razem z panią Horan opuściłam dom dziecka.
W tamtej chwili miałam zacząć całkiem nowe życie. Sama nie wiedziałam wtedy czy będzie lepsze, czy gorsze niż dotychczas. Ale byłam pewna, że jeszcze kiedyś mogę być szczęśliwa.
_ _ _ _ _
Powinnam dodać ten rozdział we wtorek, ale sama nie mogłam się doczekać by wam go pokazać. Koniecznie muszę wiedzieć co o nim myślicie i co wam się w nim nie podoba. :-)
Miałam dwie wersje pierwszego rozdziału. Pierwsza była znacznie krótsza niż ten rozdział, który przeczytaliście, ale mam wrażenie, że ta wersja jest o wiele lepsza od tamtej, dlatego podałam wam ten rozdział. :-) Mam nadzieję, że wam się spodobał.
Chciałabym podziękować wszystkim za komentarze pod prologiem. Nie spodziewałam się, że komukolwiek mógłby się on spodobać. :-) Jesteście wspaniali!
Dziękuję i pozdrawiam. :-*
To jest... to jest... nie wiem, nie potrafię wydukać z siebie żadnego sensownego słowa. Wmurowało mnie. Zmroziło. Czuję się jak całkiem inna osoba - jak nie ja...
OdpowiedzUsuńJuż wciągnęłaś mnie w tę historię, nawet po skończeniu tegóż to opowiadania, nieszybko o nim zapomnę. Już teraz to wiem. ♥
Jeej rozdział jest naprawdę niesamowity.
OdpowiedzUsuńSzczerze po raz pierwszy spotykam się z takim opowiadaniem gdzie dziewczyna jest z sierocińca. No i na dodatek będzie mieszkać u Horanów. Więc nie pozostało mi nic innego jak czekać na następny *_*
Jejku... Świetny rozdział :D Po prostu nie mam słów ;p Ta historia jest fantastyczna i bardzo mi się podoba. Chcę kolejny rozdział i to jak najszybciej! ;p Genialnie piszesz!
OdpowiedzUsuńWeny życzę xx
Zajebiste to jest. ;D
OdpowiedzUsuńchcę kolejny ! xd
ja nie dożyję wtorku xd
Wiedziałam, że nie wytrzymasz i dodasz ten rozdział wcześniej. I dobrze zrobiłaś!!! Nie mogłam się doczekać, aż w końcu będę mogła go przeczytać. A kiedy już przeczytałam zrozumiałam, że warto było czekać:D Nadia pracująca w domu Horanów... Będzie się działo! :D Czekam z niecierpliwością na kolejny!!!
OdpowiedzUsuńGosia.
Cieszę się, że opublikowałaś wcześniej rozdział niż planowałaś. Cóż motyw domu dziecka pojawia się często (nawet sama kiedyś zaczęłam od niego), ale oczywiście nie uważaj to za krytykę! Po prostu stwierdzam fakty, ale to nie znaczy, że opowiadanie już jest do kitu, przeciwnie zapowiada się na prawdę ciekawie. Bycie w domu dziecka nie jest na pewno łatwe, a co dopiero u kogoś obcego opiekując się jakąś obcą kobietą, ale to chyba lepsze niż gnicie w takim szarym, smutnym budynku, prawda? Po przeczytaniu nazwiska Horan chyba odniosłam wrażenie, że to rodzina tego, tego naszego kochanego Nialla? No mam nadzieję! Już jakiś krok do przystojniaków! Ale zważywszy na szablon widać tam naszego boskiego bad boya Zayna co może świadczyć o tym, że już niedługo go zapozna? Mam nadzieję! Czekam na nowość, pozdrawiam! /sensitive-touch/
OdpowiedzUsuń@kariisxx
nowy rozdział świetny .<3
OdpowiedzUsuńbardzo mnie to zainteresowało + żeby tyle nie pisać, powiem, że zgadzam się z dziewczyną nade mną .♥♥ naprawdę :)
chciałabym Cię też zaprosić na nowy rozdział u mnie http://shadow-really-story.blogspot.com/
+ przepraszam, że komentuję tak dziwnie, próbouję się zastosować do twojej prośby, ale naprawdę nie wiem co powinnam napisać .xd mam nadzieję, że mi to wybaczysz ;*
UsuńHeh, cóż... I tak nie mam pewności, że przeczytałaś ten rozdział. :-P Ale sądząc po tym, że zgadzasz się z osobą przed tobą, myślę, że przeczytałaś jej komentarz im niej więcej wiesz o co chodzi w rozdziale. : - 3 :-D
UsuńNo dlaczego?! DLACZEGO TAKI KRÓTKI? Hm... Prawie 3 strony w wordzie, ale dla mnie i tak za krótki! Powinnaś pisać je zdecydowanie dłuższe i przede wszystkim nie wolno ci więcej kończyć w takim momencie. Rozdział jesz przecudowny. Ciekawe jak zareaguje Niall jak pozna Nadię. Czekam na nowy:**
OdpowiedzUsuńANEX.
Świetny :) Twój styl pisania jest boski:) Też bym się zdenerwowała jakby kazano mi się spakować w dwie godziny i wyprowadzić, ale dobrze że zgodziła się wprowadzić do tej rodziny i zaopiekować ta kobietą. Teraz pewnie jej życie zmieni się o 180 stopni :D Mam nadzieję, że dodasz szybko kolejny rozdział:) Czekam na niego z niecierpliwością :) Pozdrawiam Asiek :*
OdpowiedzUsuńPS. U mnie pojawił się nowy rozdział:) zapraszam :)
Rozdział bardzo mi się podobał. W ogóle piszesz tutaj zupełnie inaczej niż na drugim blogu. Dokładniej dobierasz słowa, zdania łatwiej się czyta.
OdpowiedzUsuńNieco zdziwiło mnie zachowanie Nadii. Nie powinna wyrywać słuchawki pani S. To było bezczelne, a ja na miejscu pani S. wymierzyłabym Nadii siarczysty policzek, żeby zrozumiała, że postępuje źle. Nadia ma straszną huśtawkę nastrojów i na razie nie wiem jak mam to odebrać. Zobaczymy co wykombinuje w kolejnym rozdziale :)
Bardzo spodobało mi się zastosowanie dialogów, których było dużo. Zdecydowanie bardziej wolę właśnie dialogi, niż nudne, przydługie opisy nie wprowadzające nic nowego.
Czekam na kolejny, pozdrawiam, Asuria :*
Ach, zapomniałam. Bardzo serdecznie dziękuję Ci za nominację do Liebster Award :*
UsuńPoczułam się nieco urażona, kiedy nie zobaczyłam wiadomości od ciebie, że dodałaś nowy rozdział. Wchodzę sobie tu spokojnie, by jeszcze raz przeczytać znakomity prolog, a tu ROZDZIAŁ! Mimo to, mój gniew przeszedł po przeczytaniu notki. Jest świetna! Bardzo fajnie opisałaś wszystko. Jest sporo dialogów. Tylko najbardziej zastanowiło mnie zachowanie dziewczyny w pokoju pani Swalz... Ale nie ważne. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, mam nadzieję, że dodasz go wcześniej niż w niedzielę! :D
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod wszystkim, co napisali pozostali. Świetny rozdział, a co najważniejsze ORYGINALNY!!! Nareszcie opowiadadanie o 1D, w którym od razu nie pojawiają się chłopcy i nie mieszają w życiu głównych bohaterek... ;) Ogólnie bardzo mnie wciągnęło i nie mogę się doczekać dalszych części!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Merr
PS Dzięki za skomentowanie rozdziału! :) Bardzo chętnie będę cię informować, i ile ty się odwzajemnisz. Dodam cię do obserwatorów, jak tylko odzyskam kompa po feriach, bo teraz piszę z komórki.
Nareszcie znalazłam opowiadanie z taki tokiem wydarzeń, a nie takie gdzie, gdzie od razu w I rozdziale pojawiają się cali 1D. Urzekł mnie twój styl pisania. Taki inny, bardzo fajny. NIe mogę się doczekać nexta ; ]. A i jeszcze bardzo fajny pomysł na imię dla głównej bohaterki w tak wgl ładny wygląd bloga xD.
OdpowiedzUsuńPozdraiwam.
DZIEWCZYNO! Świetnie piszesz! Naprawdę podoba mi się to opowiadanie! Zamierzam wpadać tu co jakiś czas i sprawdziać, czy dodałaś nowy rozdział! Chcę być na bieząco. :D Czekam z niecierpliwością na NN :D
OdpowiedzUsuńTrochę dziwne wydało mi się to, że dziewczyna najpierw krzyczy na opiekunkę i ta się jej boi, a potem się przytulają i są dla siebie takie miłe. Poza tym rozdział bardzo mi się spodobał. Cudownie piszesz, a historia już zapowiada się bardzo ciekawa. Czyżby Nadia jechała do rodziny Nialla? Czy on też tam będzie? Ojeju, jeju, to ją zaprowadzi do Zayna! :D Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie. :*
Heheheh, to dopiero pierwszy rozdział. Sama nie wiedziałam jak to napisać więc wyszła mi najpierw taka mała kłótnia, a potem miła atmosfera, nie wiedziałam jak to zmienić więc już zostawiłam tak. jak jest. :))
UsuńDziękuję za opinię i cieszę się, że się spodobało. :)
Pozdrawiam.
Mi się bardzo podoba ten rozdział jak i opowiadanie. Dziękuję, że do mnie wpadłaś zostawiając opinię. Jestem wdzięczna. Ja się od razu deklaruję, że będę czytać to oto świetne opowiadanie. Fajna koncepcja oraz wspaniały pomysł.
OdpowiedzUsuńJest jedna mała sprawa. Widzisz prosiłaś mnie aby informowała cię o nowych rozdziałach, a czy mogłabyś dodać się do obserwatorów. Wiesz wtedy będziesz na bieżąco, bo ja mogę zapomnieć. Dzięki http://alice-louis-sophie-withroadofthemusic.blogspot.com/
Oczywiście! Nie ma problemu. :-) Już się dodaję. :3
UsuńDzięki :) Jeszcze raz świetne opowiadanie <3
UsuńŚwietnie piszesz. czekam na next i zapraszam do mnie na rozdział 9 na
OdpowiedzUsuńhttp://narryloveforever.blogspot.com
Kurde dziewczyno, nie wiem co powiedzieć, na prawdę. Dalej myślami jestem w Twoim opowiadaniu. Panstwo Horan - czyli niedługo pojawi się Niall? Masz talent, widać, że piszesz to z sercem. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.Pierwszy raz spotykam sie z opowiadaniem, ze ktoś porusza temat sierocinca. Gratuluje odwagi i pomysłu!
OdpowiedzUsuńA więc tak, mówisz, że lubisz długie, rozbudowane komentarze? W porządku, jak sobie życzysz. A więc zacznijmy.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze podoba mi się Twój szablon. Jest naprawdę niesamowity i są na nim dwie osoby, które naprawdę lubię. Zayn <3 i aktorka, która wciela się w Spencer w PLL *_* Świetnie dobrane postacie.
Rozdział? Jest naprawdę dobry. Przykro mi się zrobiło jak dziewczyna musiała opuszczać dom dziecka, bo jak widzę była tam lubiana i mimo wszystko przyzwyczaiła się do tego miejsca. Ale jak widzę będzie ona teraz mieszkać w domu państwa Horan, gdzie za pewne będzie Niall! A może dzięki niemu znowu spotka się z Zaynem? Och jak ja tego chcę *_*
W każdym razie jeśli mogłabyś to proszę infromuj mnie o nowych rozdziałach na blogu albo jak wolisz i jeśli masz to na twitterze @deeply_charming
Zapraszam do mnie na pierwszy rozdział:
www.taste-your-lips.blogspot.com
Pozdrawiam! x
Straaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaasznie polubiłam ten blog :D Główna bohaterka ma przepiękne imię :D Jest moją imienniczką XD czułam się tak, jakbym była tu główną bohaterką :D hihihi. czekam na następny i pozdrawiam ! :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńHmm rozdział jest bardzo fajny jest mi trochę przykro,że Nadia trafiła do domu dziecka,ale cóż takie jest życie, brutalne jak dla niej i jeszcze będzie pracował u Horanów,bardzo ciekawie się zapowiada!! I jeszcze nagłówek jest świetny!!
OdpowiedzUsuńA ja ci powiem tak... Zaczynasz bardzo ciekawie, masz fajny styl pisania, ładny wygląd bloga i treść. Opisujesz wszystko naprawdę fajnie. Widać, że piszesz to z serca, a nie na "odwal się". Popieram wszystkie moje poprzedniczki w każdym ich zdaniu. Mogę się domyślić, że już w następnym rozdziale coś będzie się działo, ale nie jestem tego pewna. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOxana.
Czytając ten rozdział, miałam cichą, nadzieje, że to Zayn po nią przyjechał :)
OdpowiedzUsuńNo, ale zrobiłaś, więc zaskoczyłaś mnie ^^
Rozdział bardzo fajny, czytało mi się go, jak i prolog, niezmiernie szybko i przyjemnie :D Treść, tak mnie zaciekawiła, że nie zauważyłam jakiegokolwiek błędu :)
Ogólnie bardzo ciekawy pomysł na bloga i ciesze się, że już w pierszym rozdziale Nadia wychodzi z domu dziecka.
Oby u państwa Horan było jej lepiej :D
Z niecierpliwościom czekam na kolejny, rewelacyjny rozdział ^^
milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com <- Jak możesz informuj i zapraszam db sb, przy okazji :)
Pozdrawiam gorąco,Jula ;P
Szczerze mówiąc, myślałam, że to Zayn po nią przyjedzie. No, ale lepsze to niż nic. Rodzina Horan. Tego się nie spodziewałam. Myślałam, że jakaś inna kobieta po nią przyjedzie, a nie mama naszego Niall'a. Nadine ma bardzo wybuchowy charakterek wnioskując po tym jak się zachowała. Ale widać, że bardzo lubi te dwie kobiety. Lecę dalej ;)
OdpowiedzUsuńxx