30 czerwca 2014

Rozdział jedenasty

Impreza trwała w najlepsze. Liam wrócił do zabawy, a ja znów zostałam sama w pokoju. Postanowiłam dać Zaynowi drugą szansę tylko jak mu to powiedzieć? Po tych paru godzinach zrozumiałam, że zareagowałam za ostro kiedy przyszedł do mnie z przeprosinami. Spojrzałam na stolik przy łóżku, na którym leżał wisiorek od chłopaka i do moich oczu momentalnie zaczęły napływać łzy. Stałam przy otwartym oknie, muzyka grała dość głośno więc miałam nadzieję, że nikt nie usłyszał mojego szlochu, chociaż gorzej było z tym, że zobaczyć mógł mnie każdy, kto znajdował się przy basenie... Czyli Liam, Zayn, Malvina, Louis... Co? Wróć! Zayn i Malvina? Jeszcze bardziej zapłakałam widząc ich razem rozmawiających i śmiejących się z żartów Louisa. Zakryłam usta dłonią widząc, że Malik patrzy w górę. Przestraszyłam się, że mnie widział, ale pokazywał Malvinie lecący w górze samolot. Ona się zaśmiała i mocno do niego przytuliła, a ja nie mogąc dłużej na to patrzeć po prostu wycofałam się w głąb pokoju, podeszłam do szafy i wyjęłam z niej przydużą na siebie bluzę. Chciałam wyjść z domu, pobyć całkiem sama w ciszy nocy, która powoli zapadała. Otworzyłam drzwi zakładając bluzę, ale nie dane było mi opuścić pokój, gdyż wpadłam na chcącego wejść do środka bruneta. W tamtej chwili najchętniej zapadłabym się pod ziemię. Nie chciałam, by widział mnie w takim stanie, nie chciałam, żeby widział mój płacz. Cofnęłam się do pokoju, a on za mną. Zamykając drzwi jednocześnie złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Nie bardzo wiedziałam co mam zrobić, ale czułam się tak słaba... Tak całkowicie wypruta z jakichkolwiek uczuć, że nie mogłam postąpić inaczej jak tylko wtulić się w chłopaka i zacząć płakać normalnie, jeszcze głośniej, ale spokojniej. Bez obaw, że ktoś mnie usłyszy i uzna za wariatkę, która podczas takiej imprezy i wśród jednego z najbardziej rozpoznawalnych bandów na świecie ryczy właściwie z błahego powodu.
- Już nie płacz... - Zayn kołysał naszymi ciałami i głaskał mnie po plecach. Sama teraz nie wiem dlaczego zaczęłam bić go pięściami w klatkę piersiową wciąż płacząc i krzycząc w jego stronę jakieś obraźliwe rzeczy. Miałam gdzieś w środku nadzieję, że mnie zostawi i po prostu wyjdzie, ale tak się nie stało. Złapał mnie za obie ręce i przyłożył sobie do serca.
- Nadine, Liam mi wszystko powiedział. O waszej rozmowie, o tym, że postanowiłaś jednak mi wybaczyć. Uspokój się, proszę. Wiem, że nie będzie łatwo, ale uwierz mi, że zrobię wszystko co w mojej mocy by było między nami tak jak dawniej - Odsunął mnie od siebie delikatnie - Nads, spójrz na mnie - złapał mnie za podbródek i zmusił do spojrzenia sobie w oczy - Nie płacz, głuptasie. Wszystko będzie dobrze - uśmiechnął się delikatnie i znów mnie do siebie przytulił.

Po kolejnych dwóch dniach, chłopcy szykowali się do wyjazdu w trasę. Było mi, co prawda szkoda, bo właśnie zaczęłam dogadywać się ze wszystkimi niczym z najlepszymi przyjaciółmi, a oni wyjeżdżają na niewiadomą ilość czasu. Ale Niall obiecał, że będzie dzwonił do rodziców i przy tym porozmawia ze mną, a Zayn zadeklarował, że będzie dzwonił do mnie codziennie, a jeśli nie będzie to  możliwe, bo skopie tyłki każdemu, kto mu tego zabroni. I to był ten sam Zayn Malik jakiego poznałam w dzieciństwie. Tylko, że tamten Zayn nie całował się z Malviną Donavan i nie mówił jak bardzo ją kocha. Wtedy najważniejsza dla niego byłam ja.
Ugh! Ależ ze mnie egoistka. Nie powinnam tak myśleć, przecież minęło sporo czasu. Miał prawo znaleźć sobie kogoś innego.
Tylko dlaczego tym kimś musiała być akurat moja siostra?
Wszyscy już poznali prawdę dotyczącą Malviny i jej rodziców. Co prawda była to moja rodzina, ale wciąż nie mogłam się do tego przyzwyczaić a poza tym obiecałam sobie, ze nie zacznę żyć na nowo w ich towarzystwie, bo dobrze mi było jak żyłam ze świadomością, że byłam sierotą.
- Będę tęsknić... - Niall podszedł do mnie z miną małego pieska i mocno przytulił.
- Ja też, Niall - uśmiechnęłam się odwzajemniając uścisk.
- Pamiętaj, że jeśli ktoś będzie cię zaczepiał, daj mu z kopa, jak mi ostatnio - jako następny podszedł do mnie Louis przypominając akcję z poprzedniego dnia jak to przed przypadek kopnęłam go w tyłek kiedy gwałtownie mnie obudził. Było mi później strasznie głupio, ale wszystko obróciliśmy w zwykły żart.
- To nie było specjalnie! - zaśmiałam się i jego również przytuliłam.
- Ale i tak żałuję, że to nie ja byłem na jego miejscu - Harry jako następny podszedł do mnie zabawnie kręcąc brwiami.
- Ty to zaraz po głowie dostaniesz! - uśmiechnęłam się serdecznie.
- A ja nie chcę ani po tyłku ani po głowie tylko o... tutaj - Liam stanął za Harry'm nastawiając policzek. Pocałowałam go delikatnie w wyznaczone miejsce - Jak tylko będziesz chciała pogadać, siostra, dzwoń! - powiedział z tonem, jakby mi rozkazywał i mocno mnie przytulił.
- Oczywiście, braciszku.
Kiedy przyszła pora na pożegnanie z Zaynem sama do końca nie wiedziałam co mam robić. Tuż za nim stała Malvina, która wyglądała również na zmieszaną. Nie chcąc wzbudzać w niej zazdrości, bez słowa przytuliłam chłopaka, wymamrotałam coś, że będę tęsknić i wycofałam się z salonu. Poszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Podeszłam jeszcze do okna, by po raz ostatni pomachać chłopcom przez okno.

---
Tak więc zgodnie z obietnicą, po sześciu komentarzach dodaję rozdział jedenasty :) Krótki i nieciekawy, ale z tym "pomachaniem chłopcom po raz ostatni", to tak na serio. W kolejnych rozdziałach szykujcie się na więcej akcji! :) No a poza tym chciałam wam pokazać, że naprawdę wróciłam i nie zniknę znów na pół roku.
Bardzo, bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze. Nigdy bym się nie spodziewała, że ktoś po tak długiej nieobecności jeszcze tu wejdzie. Jestem naprawdę mile zaskoczona!
Jeśli możecie, polecajcie TBT1D na swoich blogach. Jeśli to zrobicie, napiszcie mi adres swoich blogów, a ja polecę je u siebie :)
Jeśli macie twitter'a piszcie śmiało co myślicie z tagiem #tbt1Dpl.
Natomiast jeśli macie do mnie jakieś pytania odnośnie tego bloga bądź czegokolwiek, piszcie w komentarzach lub na mojego twitter'a: @rckinlou

8 komentarzy = kolejny rozdział

wiem, że dacie radę do tylu dobić <3

27 czerwca 2014

Rozdział dziesiąty

Po tygodniu, można by powiedzieć, było już znacznie lepiej między mną a Zaynem. Chociaż wciąż bałam się mu zaufać. To było jak... "lubię cię, ale jednocześnie nie lubię". Parę dni po wyjściu Malika ze szpitala, chłopaki postanowili urządzić imprezę, jako ostatnią przed ponownym wyjazdem w trasę koncertową. Przy przygotowaniach było trochę zamieszania w domu Horana, gdzie cała zabawa miała się odbyć, ale ja się w to nie wpychałam. Zamknęłam się po prostu w swoim pokoju i czytałam książkę, dzwoniłam parę razy do domu dziecka, by dowiedzieć się co słychać u pani Swalz oraz panny Brooks. Tęskniłam za nimi, ciekawe co porabiają beze mnie. Zaśmiałam się pod nosem. To przecież absurd, co mój wyjazd z domu dziecka mógł zmienić w życiu tych dwóch kobiet? Cóż... W moim się zmieniło. I to naprawdę dużo, ale czy na lepsze? Zdecydowanie... NIE. Żałowałam, że poszłam od razu na pociąg tylko jak głupia usiadłam na mostku zastanawiając się jaki jest sens mojego życia. W końcu byłam sama, jedyny przyjaciel jakiego miałam okazał się być zwykłym oszustem i kłamcą, Niall prędko by o mnie zapomniał podobnie jak jego rodzice i seniorka. Ech, że też nie mam teraz innych rzeczy na głowie, które pomogłyby mi zapomnieć o tych wszystkich przykrych sprawach, które miały miejsce w moim życiu. Z rozmyślań, całe szczęście wyrwał mnie młody Horan pukając do drzwi.
- Nads, wybacz, że przeszkadzam, ale Zayn przyszedł i chciał z tobą porozmawiać - powiedział cicho jakby obawiał się, że wybuchnę złością na wieść, że Malik ma czelność chcieć ze mną rozmawiać. Kolejny absurd tego dnia.
- Niech wejdzie - uśmiechnęłam się miło i wróciłam do czytania książki. Ani na chwilę nie miałam zamiaru  się od niej oderwać, chyba, że byłoby to konieczne. Pomogłoby mi to w lepszym skupieniu się i może dzięki temu nie wybuchnęłabym złością, gdyby chłopak zechciał po raz kolejny mnie przeprosić. Parę minut później usłyszałam delikatne pukanie do drzwi, a następnie lekkie skrzypnięcie spowodowane otworzeniem ich. Zayn wysunął najpierw głowę do środka, rozejrzał się i dopiero później wszedł. Nie wiem co oni wszyscy tacy zdenerwowani. Przecież nikogo nie zabiję, tak czy nie?
- Cieszę się, że zechciałaś ze mną porozmawiać - odparł siadając na fotelu obok łóżka.
- Mów czego chcesz i najlepiej daj mi spokój - odpowiedziałam nie odrywając wzroku od książki.
- Chciałem tylko ci powiedzieć, że cholernie za tobą tęsknię, Nads.
- Jakoś przez cały czas, kiedy ty bawiłeś się w najlepsze, a ja samotnie spędzałam każdy dzień w domu dziecka, za mną nie tęskniłeś.
- Możesz mi wierzyć lub nie, ale cały czas o tobie myślałem - powiedział i wyjął z kieszeni wisiorek, który oddałam mu kiedy był w szpitalu.
Co prawda rozmawialiśmy już normalnie, ale wciąż nie mogliśmy się porozumieć i choćbyśmy się starali, nie mogło być między nami tak, jak kiedyś. Oczywiście Zayn się starał, robił wszystko, bym mu wybaczyła i żeby wszystko było jak dawniej, ale to nie było proste. Wybaczyć komuś, kto właściwie przez całe twoje życie cię oszukiwał.
- Weź go, proszę i wybacz mi - wyciągnął rękę z wisiorkiem w moją stronę, a ja wciąż nie odwracałam oczu od książki chociaż i tak nie wiedziałam już co czytałam. Byłam całkowicie rozdarta pomiędzy patrzeniem na niego i wybaczeniem mu a kompletnym zignorowaniem chłopaka. W końcu dałam za wygraną i odłożyłam książkę.
- Słuchaj - usiadłam przodem do niego - Chciałabym, żebyś wiedział, że wciąż wiele dla mnie znaczysz jako przyjaciel, ale naprawdę trudno mi będzie tak po prostu o wszystkim zapomnieć zwłaszcza, że młoda Donavanowa ciągle się koło ciebie kręci! - na samo wspomnienie o Malvinie czułam ogromne zdenerwowanie, ale mówiłam dalej - Może najlepiej będzie jeśli po prostu przestaniemy ze sobą rozmawiać, zapomnimy o sobie i będziemy żyć jak przez te wszystkie lata, kiedy się nie widzieliśmy, co? - kiedy to zaproponowałam chłopak spojrzał na mnie niewiarygodnie zdziwiony. Westchnęłam i kontynuowałam - Uwierz mi, wiele nad tym myślałam i nie mogę tak dłużej. Spójrz... Ponowne spotkanie zmieniło między nami naprawdę wiele i nie chcę, by ciągnęło się to, co się zaczęło od tamtego wieczora, kiedy przypadkowo się spotkaliśmy. Zayn... - chłopak spuścił głowę wyraźnie smutny - Postanowiłam jeszcze dzisiaj porozmawiać z rodzicami Niall'a. Na pewien czas wrócę do domu dziecka, a kiedy znajdę pracę wyprowadzę się stąd i obiecuję ci już nigdy więcej nie stanąć na drodze ani twojej, ani twojego zespołu.
- Nads, ja nie mogę się na to zgodzić, rozumiesz? - wstał i podszedł do otwartego balkonu - Nie chciałem, żeby to tak wyszło, dociera to do ciebie? Zmuszono mnie, bym ukrywał przed tobą prawdę i nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak było mi trudno przez te wszystkie lata! Nadine... Tak cholernie za tobą tęskniłem, zdarzało mi się ryczeć po nocach jak dziecko, a ty teraz tak nagle chcesz mnie od siebie odsunąć? - spojrzał na mnie i tym razem to ja spuściłam głowę czując się głupio - Wiesz co... - podszedł do łóżka i rzucił na nie mój wisiorek - Przemyśl to jeszcze. Uszanuję każdą twoją decyzję - powiedział, a ja podniosłam głowę i jedyne co zobaczyłam to smutne oczy Zayna pocierającego lekko brodę. A później wyszedł.
I znów zostawił mnie samą.


Parę godzin później impreza, którą planowali chłopcy rozkręciła się na dobre. Głośną muzykę było słychać w całym domu. Nie rozmawiałam z rodzicami Niall'a ani z seniorką zanim wyjechali na dwa dni, by odpocząć. Postanowiłam to wszystko przemyśleć i wcale nie było to łatwe. Ugh!
Nic nie jest nigdy łatwe, Nadine, pogódź się z tym!
Leżałam na łóżku i tępo patrzyłam w sufit kiedy bez pukania do mojego pokoju wszedł Liam ze szklanką z sokiem w ręku i ciasteczkami.
- Wiedziałem, że jeszcze nie śpisz więc postanowiłem cię odwiedzić - powiedział wesoło. Widać, że był pijany, chociaż nie wiedziałam czy powinien i w ogóle się nawet tego po nim nie spodziewałam!
- Właśnie widzę - uśmiechnęłam się lekko siadając na łóżku.
- Mam dla ciebie sok i ciastka własnej roboty.
- Serio sam upiekłeś te ciastka? - zaśmiałam się głośno patrząc na rządek idealnie ułożonych pięknych ciastek z kawałkami czekolady.
- Czyżbyś wątpiła w moje możliwości i ukryte talenty? - oburzył się w żartach.
- Ależ skąd - wzięłam ciasteczko i ugryzłam kawałek - Mmm! Dobre - i w parę sekund pochłonęłam całe, a chłopak śmiał się głośno.
Usiadł na fotelu obok łóżka i razem ze mną zajadał ciastka, przy okazji rozmawiając. Po głowie cały czas chodziła mi rozmowa z Zaynem i postanowiłam zapytać Liama co zrobiłby na moim miejscu biorąc pod uwagę wszystkie fakty, które miały miejsce. Chwilę się zastanowił zanim odpowiedział, a ja przez ten czas straciłam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę w pełni szczęśliwa. Co moje szczęście miało do tego wszystkiego? Chociaż by to, że właśnie ono od zawsze spoczywało w rękach Malika...
- Cóż... - zaczął Liam - Na pewno nie odtrącałbym go tak od razu. Dałbym jeszcze jedną szansę, zobaczył jak sprawy by się miały i dopiero wtedy podejmować poważne decyzje. To, co mu powiedziałaś, wydaje się robione bez zastanowienia. Ja osobiście nie uwierzyłbym ci, gdybyś powiedziała mi coś takiego - uśmiechnął się - Zayn jest po prostu... delikatny, jak dziecko. Jeśli powiesz mu coś, czego nie chce usłyszeć dołuje się w najlepsze, ale znam go bardzo dobrze i wiem, że jeśli dałabyś mu drugą szansę, na pewno by jej nie zmarnował.
Liam uśmiechnął się i przełamał ostatnie ciastko na pół podając mi połowę. Mimo tego, iż był pijany, jego słowa miały sens i gdyby nie to, że wydawał się być porządnym chłopakiem nie wzięłabym sobie jego słów do serca. Tak czy inaczej postanowiłam dać Zaynowi jeszcze jedną szansę.


---
Cześć i czołem! Pamiętacie mnie jeszcze? Wiem... wiem, że rozdziałam napisać już dawno i miałam na dobre wrócić do tej historii, ale tyle się działo w moim życiu osobistym, że nie macie pojęcia. Ale wracam! Teraz wracam, jeśli tylko będzie dla kogo. Mam nadzieję, że będziecie komentować rozdziały i wyrażać swoje zdanie. Z powyższego jestem nawet zadowolona chociaż wiem że jest krótki i mało się w nim dzieje, ale w następnym... Ooooj, będzie się działo. Także zachęcam was do komentowania! 6 komentarzy = kolejny rozdział. Kiedy to nastąpi? Nie wiem, ale czekam na podaną ilość komentarzy :)

Przy okazji chciałabym zaprosić was na dwa inne blogi, które prowadzę. Jeden to blog graficzny, drugi to opowiadanie z Lou Tomlinsonem w roli głównej, zapraszam!

GRAFICZNY

PS, na każdym z tych blogów podpisuję się jako Andrea.

Pozdrawiam i do następnego!

Obserwatorzy